Nie mogło się udać. Bo nikt tego pomostu nie potrzebował. Od lat taką rolę pełni Wiedeń, nie tylko turystyczna mekka Europy Środkowej. Stolica Austrii jest doskonale skomunikowana. Wszędzie stąd blisko. To w Austrii biznesmeni, którzy robią interesy ze Wschodem, chętnie zostają na weekend. A z Warszawy, Pragi, Budapesztu czy Bratysławy uciekają jak najszybciej, niemal natychmiast po uściśnięciu dłoni partnera biznesowego.

Bogata Europa 25 lat temu bardzo potrzebowała rynków, a wraz z systemową zmianą w byłym bloku komunistycznym dostała je na tacy. Pilnowani za żelazną kurtyną konsumenci chcieli wszystkiego: francuskiego pieczywa, niemieckich samochodów, włoskich butów, hiszpańskich kafelków do łazienek. Wszystkiego, co było wcześniej dostępne wyłącznie dla garstki wybranych. – Europa Środkowa otworzyła się wtedy na zewnątrz. Niektórzy twierdzą, że zbyt pochopnie i nieodpowiedzialnie. Jednocześnie najważniejszy dla nas rynek, Niemcy, uzyskał znaczny rynek zbytu, obszar inwestycji oraz zaplecze wykwalifikowanej siły roboczej – uważa Marek Cichocki, filozof, germanista, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie.

Wejście do Unii Europejskiej Polski ?i pozostałych krajów Europy Środkowej 10 lat temu – dziś przedstawiane jako sukces – też nie obyło się bez wstrząsów. Francuska telewizja pokazywała wtedy zdjęcia wyrzucanych na ulicę polskich kalafiorów i podpalanych przez francuskich plantatorów owoców. Günter Verheugen, były komisarz UE, który latami negocjował rozszerzenie Wspólnoty, uważa, że i to doświadczenie było potrzebne.

- XXIV Forum Ekonomiczne w Krynicy

Więcej w najnowszym numerze Bloomberg Businessweek: http://sklep.rp.pl/sklep/bloomberg_businessweek.php