Reklama

Polacy przepłacaja i czekają

Mimo 38 mln potencjalnych konsumentów nie jesteśmy rynkiem priorytetowym ?– nie tylko w przypadku towarów luksusowych, ale również tych ze średniej półki.

Publikacja: 13.10.2014 04:39

iPhone6 może trafić do Polski w listopadzie lub w grudniu

iPhone6 może trafić do Polski w listopadzie lub w grudniu

Foto: APPLE

Pojawiające się nieoficjalnie w Polsce telefony iPhone 6 są w iście astronomicznych cenach. Jak podał jeden z serwisów telekomunikacyjnych, najdroższy w Niemczech (64 GB pamięci) kosztuje 4,2 tys. zł. U nas za te pieniądze nie można kupić nawet wersji najtańszej z 16 GB, bo wyceniono ją na 4,4 tys. zł. Na oficjalne dostawy najnowszego produktu Apple Polacy muszą poczekać, choć został zaprezentowany już na początku września i stopniowo pojawiał się w sklepach – najpierw USA i Kanady, a potem na rynkach europejskich i w Japonii. Nawet w drugiej lidze, do której zaliczane są Chiny, nie ma miejsca dla Polski, bo do dziś nikt u nas nie podaje nawet przybliżonego terminu debiutu tego telefonu.

– Może to być listopad, ale pojawiają się także informacje, iż trafi do Polski oficjalnie dopiero w grudniu – mówi przedstawiciel jednej z sieci.

W sklepie internetowym Euro.com.pl była przedsprzedaż, ale nie wiadomo, kiedy aparaty mogą trafić do klientów. – Termin nie jest znany – mówi Tomasz Siedlecki, dyrektor marketingu RTV Euro AGD.

Marcin Gruszka, rzecznik Play: – Niestety na prośbę naszego partnera nie możemy jeszcze w tej chwili upublicznić tej informacji, ale wkrótce ogłosimy ceny – dodaje.

– Nasz rynek jest według standardów wielkich firm płytki, więc potentaci, zwłaszcza półki średniej i wyższej, ostrożnie oceniają inwestycje w Polsce – uważa Jarosław Kosiński, partner w OC&C Strategy Consultants.

Reklama
Reklama

Ostrożne są także firmy sprzedające tanie produkty, jak brytyjski Primark, czyli sieć dyskontów odzieżowych. Zapowiedział wejście na kolejne rynki europejskie, ale do nas się nie wybiera. – Polska nie znajduje się na liście naszych celów – nie ukrywa jej biuro prasowe.

Długa jest lista nieobecnych marek luksusowych: od Chanel czy Diora po głównie jubilerskie Bulgari i Tiffany. To efekt mniejszych możliwości finansowych Polaków. W Luksemburgu PKB per capita według parytetu siły nabywczej to 90 tys. dol., w USA – 50 tys. dol., w Niemczech – 40 tys. A w Polsce to ledwo 21 tys. dol.

Ostrożny jest nawet Amazon, największy internetowy sprzedawca na świecie. Uruchomił już w Polsce pierwszy magazyn logistyczny, będzie ich miał trzy. Ale buduje je z myślą o dostawach na inne rynki (głównie niemiecki), bo nie ma mowy o starcie polskiego e-sklepu. Zapowiada tylko, że chciałby, aby „w przyszłości oferta jej serwisu była dostępna w kolejnych językach".

Towary z najwyższej półki

Często trafia do nas niepełna oferta

Luksusowy segment rynku wart jest w Polsce ok. 10 mld zł, co nie czyni z nas silnej konkurencji dla większości państw zachodnich. Polacy przeszli przyspieszony kurs gospodarki, ale pod wieloma względami nasz rynek jest nadal zapóźniony. Jak pisaliśmy w „Rz", Polak na elektronikę wydaje 210 euro rocznie, Duńczyk – 889, Niemiec – 791 euro. W Polsce za marki luksusowe najwięcej ankietowanych uważa takie firmy jak Adidas czy Nike. Nie umniejszając ich wartości ani jakości, akurat z tą kategorią nie mają one wiele wspólnego. Różnice w postrzeganiu gospodarek naszej i zachodnich sięgają głęboko – oferta dla Polaków bywa znacznie skromniejsza, ponieważ dystrybutorowi często nie opłaca się sprowadzać pełnej rozmiarówki. Ma to wpływ na ceny, które często są dużo wyższe niż w innych krajach. Zwłaszcza marki premium uważają, iż zawyżanie cen w Polsce nie jest praktyką nieuczciwą. – Popyt jest mniejszy, dystrybutor znacznie bardziej ryzykuje, sprowadzając towar, bo zwrotów nikt mu przecież nie przyjmie – mówi pracownik jednej z takich firm. Dlatego niższe ilościowo obroty firmy rekompensują sobie wyższymi cenami. Dotyczy to także kosmetyków. Jeśli Polacy chcą kupować tanio, powinni się decydować na towary krajowych producentów – chodzi nie tylko o żywność, ale też inne branże.

Pojawiające się nieoficjalnie w Polsce telefony iPhone 6 są w iście astronomicznych cenach. Jak podał jeden z serwisów telekomunikacyjnych, najdroższy w Niemczech (64 GB pamięci) kosztuje 4,2 tys. zł. U nas za te pieniądze nie można kupić nawet wersji najtańszej z 16 GB, bo wyceniono ją na 4,4 tys. zł. Na oficjalne dostawy najnowszego produktu Apple Polacy muszą poczekać, choć został zaprezentowany już na początku września i stopniowo pojawiał się w sklepach – najpierw USA i Kanady, a potem na rynkach europejskich i w Japonii. Nawet w drugiej lidze, do której zaliczane są Chiny, nie ma miejsca dla Polski, bo do dziś nikt u nas nie podaje nawet przybliżonego terminu debiutu tego telefonu.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Biznes
Polak wśród najlepszych dyrektorów zarządzających na świecie
Biznes
Grupa Bumech będzie produkować pojazdy wojskowe. Jest umowa
Biznes
Microsoft przekracza barierę 4 bln dolarów. Sztuczna inteligencja i chmura napędzają wzrost
Biznes
Jacek Rutkowski: Nie odchodzę na dobre z Amiki
Biznes
Umowa na 180 czołgów K2. Tym razem skorzysta polski przemysł
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama