Reklama

Chiński inwestor, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych

W Chinach pewien naukowiec nie boi się marzyć. Jego głównym celem jest wprowadzenie na rynek wynalazku, który każdemu umożliwi latanie.

Publikacja: 08.04.2015 13:12

Martin Jetpack to odrzutowy plecak, dzięki któremu każdy może z łatwością unieść się w powietrze.

Martin Jetpack to odrzutowy plecak, dzięki któremu każdy może z łatwością unieść się w powietrze.

Foto: spółka

W Stanach Zjednoczonych marzycielem podobnego kalibru jest Elon Musk. Urodzony w RPA, o korzeniach kanadyjsko-amerykańskich Musk jest człowiekiem, dla którego świat nie ma granic. Co więcej inwestor żadnych ograniczeń nie widzi także w podróżach w kosmos. Musk praktycznie hurtowo zakłada firmy, których zadaniem jest przesuwanie możliwości ludzi i nauki. W Chinach do niego porównuje się Liu Ruopenga.

Doktor od inwestycji

Liu jest doktorem inżynierii elektronicznej. Studia na amerykańskim uniwersytecie Duke'a w Karolinie Północnej umożliwiły mu znaczne poszerzenie swoich horyzontów. Azjatycki biznes lubi tytuły naukowe, dlatego doktorat i specjalistyczne wykształcenie naszego bohatera robi dodatkowe wrażenie. Obecnie doktor kieruje własnym instytutem zaawansowanych technologii Kuang-Chi w mieście Shenzhen przy granicy z Hongkongiem. Jego przedsiębiorstwo, KuangChi Science jest notowane na hongkońskiej giełdzie i dziś wycenia się je na blisko 1,7 mld dolarów. Analitycy nazywają je czasami giełdowym UFO, ponieważ Liu Ruopeng często celuje w gwiazdy, gdy mówi o swoich planach inwestycyjnych. Na początku roku akcje KuangChi Science kosztowały 24 razy więcej niż przed 12 miesiącami. Wystarczyła informacja o tym, że doktor Liu zamierza budować ogromne balony na hel, które miały dotrzeć na granicę ziemskiej atmosfery. Przedsięwzięcie nosi nazwę „Yun Duan", czyli „chmura", a balony testuje się w ośrodku „Apollo basement", dosłownie „piwnicy Apollo". Chiński inwestor planuje konkurować z innym znanym balonowym projektem na świecie, do którego dąży Google (Project Loon). Balony unoszące się kilometry nad ziemią (planowany pułap od 20 do 100 kilometrów, ponad samolotami pasażerskimi i poniżej satelitów) miałyby dostarczać ludziom internet. Dzięki nim miliony Chińczyków mogłyby uzyskać dostęp do sieci. Nic dziwnego, że perspektywa znacznego poszerzenia możliwości internetu Państwa Środka zadziałała jak magnes na inwestorów.

Chmury w balonach

„Chmury" doktora przeszły w lutym pierwsze testy. Podobno z wysokości 4000 metrów są w stanie pokrywać sygnałem Wi-fi promień 100 kilometrów. Chiński Elon Musk jednak nie poprzestaje na tej technologii i planuje dalej. Niedawno jego firma przejęła kontrolny pakiet nowozelandzkiego przedsiębiorstwa Martin Jetpack. Dzięki temu zakupowi do seryjnej produkcji ma trafić wynalazek Glenna Martina, Nowozelandczyka. To odrzutowy plecak, dzięki któremu każdy może z łatwością unieść się w powietrze. Do dopracowania pozostaje sposób sterowania i bezpieczeństwo takiego odrzutowego turysty, ale to podobno tylko kwestia czasu. Martin Jetpack z powodzeniem przeszedł testy z ładunkiem 120 kilogramów przy prędkości 35 kilometrów na godzinę na wysokości 1500 metrów. Martin dopracowuje swój plecak od 1981 roku, ale dzięki inwestycji Liu jest duża szansa, że gadżet będzie w stanie trafić do normalnej sprzedaży.

Z odrzutowego plecaka korzystał James Bond w jednym z pierwszych filmów w serii jeszcze z Seanem Connery'em, jednak giełdowe i światowe media wolą porównywać dzięki niemu doktora Liu do Iron Mana. W końcu to sam Elon Musk miał być pierwowzorem do stworzenia postaci Tony'ego Starka w ekranizacji tego komiksu. Martin Aircraft przejęty przez KuangChi Science wycenia się obecnie na ponad 3 mld dolarów, a plecaki mają wejść do sprzedaży już w 2017 roku. Perspektywa latania we własnym zakresie bez samolotów i skomplikowanych urządzeń działa na wyobraźnię. Doktor Liu wierzy, że wielu najbogatszych Chińczyków chciałoby z niego skorzystać.

Jednak porównania do imperium Muska byłyby niewskazane, gdyby Liu miał poprzestać jedynie na balonach i odrzutowych plecakach. Jego firma od 2010 roku co chwila informuje o nowych inwestycjach. Nawet jeszcze przed jej założeniem, w 2009 roku doktor brał udział w badaniach naukowych nad tzw. metamateriałami. To takie syntetyczne tworzywa, które wyposaża się we właściwości niespotykane w naturze. Wraz ze specjalistami ze wspominanego uniwersytetu Duke'a publikował w magazynie „Science" na temat technologii pozwalającej na stworzenie prawdziwej peleryny zapewniającej niewidzialność. Miała być złożona z tysięcy szklanych nitek odbijających światło od swojej powierzchni.

Reklama
Reklama

Poszukiwanie innowacji

Dewizą KuangChi Science jest „poświęcenie innowacji, która zmieni świat". Najlepiej zatem porywać się na tematy najtrudniejsze i to na kilka za jednym zamachem. Można wówczas ze spokojem czekać na przynajmniej jeden pozytywny rezultat z prowadzonych prac. Dzięki nieograniczonej wyobraźni swojego założyciela na hongkońskiej giełdzie firma funkcjonuje także pod pseudonimem „Alien Tech" czyli technologia obcych, pozaziemskiej cywilizacji. Liu Ruopeng ma także dobre dojście do obecnego prezydenta Chin Xi Jinpinga. To właśnie ośrodek badawczy w Shenzhen wraz z m.in. instytutem KuangChi Xi odwiedził w pierwszej kolejności po objęciu urzędu.

Nowozelandzka inwestycja miała także być przyspieszona dzięki kontaktom rządowym. W drugiej połowie ubiegłego roku prezydent odwiedzał ten daleki kraj, w mediach pojawiały się wtedy doniesienia o przejęciu firmy Martin Jetpack przez doktora Liu. Nie wiadomo jednak, czy plany tak barwnie opisywane przez szefa przedsiębiorstwa będą kiedykolwiek miały przełożenie na konkretne zyski. Wielu specjalistów ostrzega przed inwestowaniem w KuangChi nazywając balonowo-plecakowe imperium, które patrzy w gwiazdy bańką spekulacyjną. Dane z ubiegłego września informują o stratach sięgających blisko 2,5 mln dolarów ponoszonych przez ostatnie trzy kwartały pod rząd.

Rządowe wsparcie

Doktor Liu Ruopeng obecnie ma 32 lata, jednak już trzy lata temu uzyskał prestiżowy tytuł „specjalisty 863" za badania nad metamateriałami. 863 to skrót oznaczający projekty najwyższej rangi sponsorowane przez rząd. W sieci można znaleźć informacje o tym, że jego firma dostała się na giełdę w Hongkongu tylnymi drzwiami, poprzez wejście w struktury obecnej na tamtejszym parkiecie niewielkiej spółki Climax International, która zajmowała się branżą papierniczą. Wraz ze zmianą nazwy zmieniono cele, papier zastąpiły gwiazdy, a inwestorzy zaczęli wykładać swój kapitał w tempie iście astronomicznym. Wciąż nie za bardzo jednak wiadomo, jak na kosmicznych planach doktor Liu planuje zarabiać. Jak na razie zyski spółki pochodzą z doradzania pewnemu przedsiębiorstwu wydobywczemu ze środkowych Chin. Na wszelki wypadek w spektrum działalności KuangChi wpisano usługi telekomunikacyjne, meteorologiczne, związane z telewizją satelitarną, nadzorem ruchu drogowego, a nawet turystyką. W końcu, jeżeli balony się sprawdzą, będzie można przy ich pomocy umieścić rozmaite urządzenia dla każdej z tych branży. A niebo pod balonami być może zapełni się ludźmi latającymi dzięki odrzutowym plecakom...

Biznes
Grupa Bumech będzie produkować pojazdy wojskowe. Jest umowa
Biznes
Microsoft przekracza barierę 4 bln dolarów. Sztuczna inteligencja i chmura napędzają wzrost
Biznes
Jacek Rutkowski: Nie odchodzę na dobre z Amiki
Biznes
Umowa na 180 czołgów K2. Tym razem skorzysta polski przemysł
Biznes
Polska zamawia kolejne czołgi K2. Do 2030 roku będzie pancerną potęgą Europy
Reklama
Reklama