– Myślimy o Czechach i Austrii, gdzie rynki są mniejsze niż te na Zachodzie Europy i mniej niż tamte regulowane. Niższa niż np. w Niemczech jest też bariera wejścia – mówi „Rzeczpospolitej" Waldemar Sobański, prezes Polimerowej Energii, której biznes opiera się na kupowaniu prądu dla większej grupy przedsiębiorstw.
Akcja informacyjna w tych krajach wystartuje w IV kwartale tego roku. Kontraktowanie energii rozpocznie się zaś w 2016 r. z terminem dostaw na 2017 r. – Zarówno w Czechach, jak i w Austrii chcemy w ciągu dwóch lat osiągnąć 1 proc. rynku energii dla odbiorców przemysłowych, co wolumenowo daje odpowiednio 250 i 360 GWh energii – dodaje Sobański.
Ocenia ten plan jako ostrożny. Jeśli uda się go zrealizować, spółka rozpocznie grupowe zakupy energii także dla firm węgierskich i rumuńskich. – Chcielibyśmy, aby w 2020 r. w naszym portfelu operacji zagranicznych było ok. 2 TWh energii dla przedsiębiorstw – dodaje Sobański.
Twierdzi, że podobnie jak w Polsce na wspomnianych rynkach Polimerowa Energia nie będzie miała bezpośredniej konkurencji. W naszym kraju grupa kupuje rocznie 2–3 TWh energii. – Jeśli chodzi o 2016 r., to właśnie finalizujemy kontraktowanie na ok. 2 TWh. Dokupimy jeszcze 1–2 TWh w ramach jednej lub dwóch umów – precyzuje Sobański.
Przyznaje, że rentowność krajowego biznesu spadła w ostatnim czasie. Powód to rosnąca na rynku konkurencja i presja na marże ze strony koncernów energetycznych. Z jednej strony są one dostawcami energii dla takich klientów jak Polimerowa Energia, a z drugiej ich spółki handlowe same walczą o odbiorców, nastawiając się na sektor MŚP. – Trzy lata temu mogłem zaproponować klientom średnio ponad 20–22 proc. poniżej ceny taryfowej. Dziś to 12–15 proc. – mówi Sobański.