Na razie program testowany jest w 18 ze 131 lokali sieci, serwującej głównie owoce morza.
Jak poinformował Ray Blanchette, dyrektor Ignite Restaurant Group, do której należy marka Joe's Crab Shack już w sierpniu podniesiono w wybranych restauracjach zarobki załogi do minimum 14 dolarów na godzinę (w niektórych stanach kelnerzy mogą mogą otrzymywać od pracodawców tylko 2,13 dolara na godzinę), w zamian za rezygnację z napiwków, które w USA wynoszą zwyczajowo 15-25 proc. wysokości rachunku. Podwyższono za to ceny serwowanych potraw o 12-15 proc. Według Blanchette'a celem wprowadzanych zmian jest zmniejszenie zjawiska rotacji pracowników i poprawa jakości obsługi. "Osobiście uważam dawanie napiwków za przestarzały model" – mówił Blanchette w rozmowie z dziennikarzami. Dzięki rezygnacji z napiwków pracownicy będą mogli lepiej planować swoje dochody – argumentował podkreślając, że eksperyment przynosi pozytywne rezultaty. Jest to także odpowiedź firmy na coraz głośniejszą w USA kampanię na rzecz podwyżek płac dla pracowników restauracji.
Dyskusja na temat likwidacji napiwków toczy się w USA od kilku miesięcy. W październiku Danny Meyer, właściciel mniejszej sieci restauracji dla klasy średniej Universal Hospitality Group., działających głównie w Nowym Jorku poinformował o zaprzestaniu tej praktyki. W 13 lokalach wyrównano płace personelu kuchennego i kelnerów. W Gramercy Tavern na Manhhatanie, flagowym lokalu tej grupy podwyższono równocześnie ceny potraw o około 20 proc. Na razie żadna z restauracji nie odnotowała spadku obrotów, choć wielu ekspertów od rynku uważa, że trudno liczyć na upowszechnienie się obyczaju niedawania napiwków w sektorze zatrudniającym 11 milionów pracowników.
Tomasz Deptuła (Nowy Jork)