W polskim rządzie nie ma determinacji, by budować nowe kopalnie węgla brunatnego – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Co za tym idzie, także największy producent tego surowca – kontrolowana przez państwo Polska Grupa Energetyczna (PGE) nie pali się do bardzo kosztownych inwestycji.
– Spółka jest uwikłana w wiele projektów, a na wszystko zwyczajnie nie starczy pieniędzy. Ostatecznych decyzji inwestycyjnych jeszcze nie ma i wiele wskazuje na to, że nieszybko one zapadną – mówią nasze źródła.
Brak decyzji
Tymczasem tydzień temu wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski zapewniał w Sejmie, że rząd widzi dalszą rolę węgla brunatnego w krajowej energetyce i rekomenduje budowę nowych odkrywek. Węgiel brunatny to dziś najtańsze paliwo, z którego powstaje jedna trzecia energii elektrycznej zużywanej w Polsce. Surowiec ten wydobywa się w kopalniach odkrywkowych, co jest dużo tańsze niż wydobycie węgla kamiennego w kopalniach głębinowych, jakie mamy na Śląsku.
Dziś działa w Polsce pięć odkrywek, ale ich zasoby powoli się kończą. Jak szacują eksperci, już po 2030 r. bez nowych inwestycji produkcja tego surowca gwałtownie się załamie, a dziesięć lat później spadnie niemal do zera.
Dlatego w programie dla sektora węgla brunatnego, zaprezentowanym przez resort energii, przewidziano eksploatację co najmniej trzech nowych złóż: Złoczewa w woj. łódzkim i Gubina w woj. lubuskim, należących do PGE oraz Ościsłowa w woj. wielkopolskim, w której ma fedrować Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK). Problem w tym, że program ten pokazuje jedynie potencjał branży, a nie jest planem inwestycyjnym.