Sporo emocji wzbudziło ujawnione w ubiegły czwartek uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego w sprawie kredytów mieszkaniowych denominowanych do walut. Okazało się korzystne dla klientów, bo SN skłonił się – po raz pierwszy w przypadku tego typu umowy – do przewalutowania i zachowania stawki LIBOR.
To pozytywna dla frankowiczów decyzja, bo zwiększa szanse, że sądy powszechne będą podzielać zdanie SN i zaczną częściej orzekać odfrankowienie kredytów, tzn. konwersję ich na złote po kursie z dnia zaciągnięcia i pozostawienie LIBOR.
Wprawdzie wcześniej pojawiło się parę orzeczeń SN sprzyjających odfrankowieniu (w tym obszerne opracowanie biura analiz SN opublikowane pod koniec sierpnia), ale wciąż nie można mówić o pełnej jednomyślności, nawet w przypadku umów indeksowanych. Wskazuje na to m.in. postanowienia SN, do którego dotarliśmy, z 18 września w sprawie nieprzyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania.
Powodowie dążyli do wyeliminowania klauzuli indeksacyjnej i pozostawienie stawki LIBOR. Jednak zdaniem SN taki mechanizm – odrywający stawkę referencyjną od waluty – wypacza sens oraz cel umowy kredytowej i stawka LIBOR nie przystaje do oprocentowania kredytów złotowych. To najczęściej pożądane przez klientów rozwiązanie, bo usuwa efekt umocnienia franka, daje niemal nieoprocentowany kredyt (LIBOR jest teraz ujemny) i nie naraża klienta na konieczność zwrotu bankowi kredytu ani na pozew o opłatę za korzystanie z kapitału, do czego mogłoby dojść w razie unieważnienia umowy.