Jacek Olczak prezes Philip Morris International: Świat bez papierosa? Możliwe

Zaczynałem pracę w firmie tytoniowej i miałem marzenie, że gdy będę już przechodził na emeryturę, to ta firma nie będzie już firmą tytoniową – mówi Jacek Olczak wybrany na stanowisko prezesa Philip Morris International.

Aktualizacja: 20.12.2020 21:30 Publikacja: 20.12.2020 21:00

Jacek Olczak prezes Philip Morris International: Świat bez papierosa? Możliwe

Foto: materiały prasowe

Przeszedł pan do historii, jest pan pierwszym Polakiem, który stanie na czele globalnego koncernu. Jak osiągnąć choćby zbliżony sukces zawodowy? To kwestia predyspozycji? Wykształcenia?

Ukończyłem Uniwersytet Łódzki, który zawsze ciepło wspominam. Natomiast stwierdzenie, że dyplom uczelni X czy Y jest gwarancją międzynarodowej kariery, nie byłoby zbyt trafne. Więc to nie jest kwestia samej uczelni. Studiowałem w tak ciekawych czasach, że jak zaczynałem, to był komunizm, a jak kończyłem, miałem paszport w domu. Czasami trzeba się urodzić w odpowiednim czasie.

Jaki kierunek pan kończył?

Studiowałem handel zagraniczny na wydziale ekonomiczno-socjologicznym, chyba tak to się nazywało. Potrzebna była znajomość języka. Poza tym była ekonomia polityczna socjalizmu i ekonomia kapitalizmu. Była też statystyka.

Czyli podstawy biznesowe pan miał?

Zaczynałem w finansach, więc nauczyłem się ekonomii na tyle, na ile można było nauczyć się wtedy na studiach. Dzisiaj dostęp do wiedzy, a widzę to po swoich dzieciach, jest nieporównanie łatwiejszy niż w moich czasach, 30 czy 40 lat temu. Dzięki internetowi wszystko jest w zasięgu ręki. Wtedy, żeby przeczytać jakąś książkę o ekonomii czy finansach przedsiębiorstw, trzeba ją było ściągnąć z zagranicy. Pyta pan o predyspozycje? Dzisiaj to jest kwestia tego, czy jesteśmy dociekliwi, ciekawscy, czy chcemy się czegoś dowiedzieć, coś zrozumieć. Potrzebny jest przede wszystkim pęd do tego, żeby czegoś się nauczyć. I ten pęd musi nam towarzyszyć przez całą karierą, bo w kółko trzeba się czegoś uczyć. Jeśli ktoś jest na to gotowy, to ma szanse. Dziś czytam o bitcoinach, o sztucznej inteligencji i mnóstwie innych rzeczy, których nie mogli mnie nauczyć na studiach, bo ich wtedy nie było. Dobry lekarz musi znać najnowsze leki, a nie serwować pacjentowi zioła, bo tego nauczył się wiele lat temu. Wiele osób niszczy swoje kariery, bo się nie rozwija. Gdy zaczynałem pracę na arkuszach kalkulacyjnych, był Lotus 123. Z czasem musiałem przejść na Excela. Gdzie byłbym dzisiaj, gdybym powiedział: nie pójdę w tego Excela, zostaję w Lotusie? Dziś co chwila pojawia się nowe oprogramowanie i musimy się do tego dostosowywać, podążać za tym. Gdy więc patrzę na pracowników, którzy robią kariery, to widzę, że ich wiedza z roku na rok przyrasta. To są też ludzie, którzy są otwarci na zmiany. Motorem rozwoju i postępu jest to, że dziś zaczynam kwestionować to, co robiłem wczoraj, bo wczoraj nie wiedziałem tego, co wiem dzisiaj.

Od tego zależy, czy firma idzie do przodu, czy do przodu nie idzie?

Oczywiście. Jeśli dziesięć czy więcej lat temu w Philip Morris International nie zadalibyśmy sobie pytania, czy można zrobić coś lepszego od papierosa, to dziś nie mielibyśmy IQOS-a, innowacyjnego systemu, który podgrzewa tytoń, zamiast go spalać, dzięki czemu jest lepszym rozwiązaniem dla tych, którzy w przeciwnym razie dalej paliliby papierosy. Ale my zaczęliśmy się wtedy zastanawiać, co w papierosie jest niedobre. I dzisiaj wiemy, że to jest dym. A co niedobrego i szkodliwego jest w tym dymie? To, że są w nim substancje toksyczne czy rakotwórcze, z których zdecydowana większość powstaje podczas spalania tytoniu. I czy można zrobić papierosa bez takiego dymu? Może trzeba zastosować lepsze filtry? Mieliśmy wtedy na stole wiele pomysłów.

Nie mieliśmy rozwiązania, ale mieliśmy pasję. I parcie do tego, żeby systemowo rozwiązać problem palenia, sprawiło, że dziś jesteśmy szybsi od konkurencji i zapewniamy ważną odpowiedź na kluczowe wyzwanie dla zdrowia publicznego.

Zainwestowaliście w to ogromne pieniądze.

Zainwestowaliśmy lwią część tych pieniędzy w ludzi. Bo ludzie to zawsze najlepsza inwestycja. Ponad 430 naukowców od ponad dekady pracuje dziś dla nas nad rozwiązaniami bezdymnymi, na których rozwój przeznaczyliśmy ponad 7 mld dolarów. Ale pieniądze nie gwarantują sukcesu. Jeśli je masz, ale nie zrobisz czegoś w odpowiedni sposób, dobrze ukierunkowany, w odpowiednim czasie, to one nic ci nie dadzą. Jeśli jest problem, to trzeba go zacząć rozwiązywać. W naszej branży papierosy są takim problemem. Im szybciej zaczniemy go rozwiązywać, tym większe prawdopodobieństwo, że się to powiedzie.

Znów wracamy do szkodliwości palenia i kwestii zdrowszego papierosa?

Ludzie palą papierosy z wielu powodów, także ze względu na smak tytoniu. Czerpią z tego przyjemność, choć wiedzą, że papierosy są szkodliwe dla ich zdrowia. A mimo to podejmują decyzję o ich paleniu. Papierosy są szkodliwe i zastanawiamy się, jak to rozwiązać. Robimy badania, inwestujemy w nie duże pieniądze. Dziesięć lat temu nie mieliśmy ośrodka badawczo-rozwojowego. Naukowcy nie chcieli współpracować z Philipem Morrisem, bo to firma tytoniowa. Dziś robią kariery, bo pracują nad mniej szkodliwymi nowatorskimi produktami. Gdybym dziesięć lat temu poszedł do wiodącej polskiej instytucji naukowej i powiedział: zróbmy lepsze marlboro, to wyśmialiby mnie. Dzisiaj nasi naukowcy rozmawiają z jej przedstawicielami i wszyscy są szczęśliwi, bo robią coś ważnego. My to zaczęliśmy, mamy efekty, jesteśmy z nich zadowoleni. Ale chcemy oczywiście iść jeszcze bardziej do przodu.

Wyobraża pan sobie świat bez tradycyjnych papierosów?

To nawet nie jest kwestia wyobrażenia czy marzeń. To kwestia biznesowego celu. Zaczynałem pracę w firmie tytoniowej i miałem marzenie, że gdy będę już przechodził na emeryturę, to ta firma nie będzie już firmą tytoniową. Parę lat temu, gdy zaczynałem pracować nad IQOS-em, niektórzy mówili, że zaczyna mi odbijać. A dzisiaj, coś co wtedy było marzeniem, spełniło się. Jeśli są dziś kraje, w których 20–30 proc. konsumentów zostawiło palenie za sobą i weszło w nowe produkty, to dlaczego ma tego nie zrobić następne 30 proc., a potem ostatnie 40 proc.? To już nie jest mrzonka, marzenie, które nie ma żadnych podstaw. Oczywiście, może nasze produkty muszą być jeszcze lepsze, być może konieczne są odpowiednie regulacje, bo jest trochę do zrobienia po stronie administracji publicznej. Przykładem organizacji, która ma strategię rozwiązywania problemu szkodliwości palenia, jest amerykańska Agencja do spraw Żywności i Leków (FDA). W pewnym sensie całkowicie zamroziła ona amerykański rynek papierosów, nie wolno tam wprowadzać nowych produktów tego typu bez jej autoryzacji. Jest natomiast procedura pozwalająca na wprowadzanie produktów nowatorskich, pod warunkiem że spełniają wysoko postawione normy FDA. IQOS te normy spełnia. W efekcie FDA, która przez prawie cztery lata analizowała badania naukowe nad IQOS-em, uznała go za produkt fundamentalnie różny od papierosów.

To lepsza alternatywa, bo ogranicza narażenie na substancje szkodliwe

Polskie Ministerstwo Zdrowia chyba nie chce iść drogą FDA?

Panuje szkodliwy stereotyp, że firma tytoniowa nie ma licencji na robienie innowacyjnych rzeczy. A my np. robimy z tytoniu nie tylko nowatorskie wyroby tytoniowe do podgrzewania. Jesteśmy współwłaścicielem biotechnologicznej firmy Medicago, która dokonuje ogromnych postępów w opracowaniu kandydata na szczepionkę na Covid-19. Teraz jest w fazie dwóch trzecich badań klinicznych. Pierwsza faza badań klinicznych zakończyła się sukcesem. Więc mówienie, że „tytoń jest do niczego", to zbytnie uproszczenie. W rozmowach z ministerstwami w innych krajach mówię, że pochodzę z kraju, w którym z ziemniaków można zrobić frytki albo wódkę. I pytam, czy jak ktoś mówi, że nie lubi ziemniaków, to nie lubi frytek czy wódki. Nie da się tego rozstrzygnąć po takim stwierdzeniu. Tak samo jest z tytoniem. Jeśli mówię, że go nie lubię, to nie lubię tytoniu do palenia, tego, który podgrzewam, czy tej rośliny, z której Medicago robi szczepionki na Covid-19? Taka rozmowa skrótami myślowymi pomija to, co dziś wiadomo dzięki postępowi, badaniom i nauce.

Ministerstwo Zdrowia i przeciwnicy palenia mówią, że za stwierdzeniami o niższej szkodliwości IQOS-ów stoją badania za pieniądze Philipa Morrisa.

Oczywiście, że stoją. Muszą stać. Musimy przecież za badania naszych produktów zapłacić. Ale czy przeszkadza panu, że za badania leków, które kupuje pan w aptece, zapłaciła firma farmaceutyczna? Nie, bo producent musi sfinansować badania. Rolą rządu i instytucji do tego powołanych jest ocena, czy te badania zostały wykonane rzetelnie. I wtedy, idąc do apteki, ma pan gwarancję, że skoro produkt został dopuszczony do obrotu, to spełnia wymagania, a pan jest bezpieczny. Dojdziemy do tego z IQOS-em. Mam nadzieję, że nasze Ministerstwo Zdrowia, ale też Światowa Organizacja Zdrowia zauważą potencjał produktów wolnych od dymu papierosowego w obszarze zdrowia publicznego w porównaniu z dalszym paleniem papierosów.

Mogą twardo obstawać przy tym, że ludzie w ogóle nie powinni palić.

Ha, oczywiście, tak byłoby najzdrowiej. Ludzie nie powinni też pić, powinni spać po osiem godzin na dobę, mieć dużo ruchu, nie mieć stresów. Ale w życiu jest inaczej. Ludzie robią rzeczy, które nie są dla nich do końca zdrowe. I nie ma tu znaczenia, czy są biedni, czy bogaci. Wykształceni czy nie. Można próbować regulować to zakazami i karami, to jednak nie musi być skuteczne.

Ale można ich też nakierunkowywać tak, by dokonywali wyborów lepszych dla siebie. Gdy wprowadzaliśmy IQOS-a w Japonii, postanowiliśmy powiedzieć konsumentom palącym papierosy to, co wiemy na jego temat. Tym, którzy nie chcieli zrezygnować z tytoniu, staraliśmy się pomagać przechodzić na nowe, lepsze dla nich produkty. I oni dziś piszą do nas, że odmieniliśmy ich życie, bo dalej mogą robić to, co lubią, ale wiąże się to już z mniejszym ryzykiem niż palenie papierosów. To ich słowa, nie moje. Pamiętam, jak przed laty wychodziłem z ambasady amerykańskiej w Warszawie z ówczesnym ministrem zdrowia prof. Zbigniewem Religą. Profesor znany był także z tego, że lubił palić. Wyciągnął papierosa. Zwróciłem mu uwagę, że nie powinien palić. Profesor odparł, że jestem ostatnią osobą, która powinna mu to powiedzieć. A ja mu na to: profesorze, powiedziałem panu tylko to, co kazał mi pan napisać na paczce papierosów. Zaśmialiśmy się, a dziś myślę, że prof. Religa, który był wielkim kardiologiem, uratował życie wielu ludziom, być może byłby nadal z nami, gdyby w tamtych czasach miał dostęp do IQOS-a. Ani wiedza o konsekwencjach palenia,

ani ostrzeżenia na paczkach papierosów nie skłoniły profesora do rzucenia papierosów. Nawet WHO mówi, że za pięć lat na świecie będzie podobna liczba palaczy co dziś. Edukujmy ich więc, mówmy im, co dla nich jest lepsze. Ludzie podejmują dobre decyzje, jeśli mają dostęp do wiedzy. To samo dotyczy teraz szczepionek. Chcielibyśmy, żeby zaszczepiło się jak najwięcej osób, ale ktoś kiedyś powiedział, że tego nie zrobi, bo to mu niepotrzebne.

I teraz trzeba mozolnie tłumaczyć, opierając się na wiedzy, że szczepienia są potrzebne, że mogą uratować życie. Tak samo jest z nowatorskimi wyrobami tytoniowymi. Wiem, że mamy dziś lepszy produkt od tradycyjnego papierosa.

I muszę o tym mówić, bo uważam, że konsumenci powinni o tym wiedzieć.

To nie jest problem taki jak w przypadku sporu o to, czy lepszy jest jogurt z bananem czy z truskawką. Tam jest kwestia smaku. W przypadku papierosów i IQOS-ów chodzi o zdrowie. A to już poważna sprawa.

Wielu ludzi powie: chwalicie IQOS-a, ale produkujecie też tradycyjne papierosy.

Coraz mniej. Blisko 25 proc. moich przychodów to przychody z nowych produktów. Praktycznie cały nasz budżet na badania i rozwój idzie w nowe produkty. Trzy czwarte wydatków marketingowych idzie na nowe produkty. Nie może być tak, że gdy produkt B jest fundamentalnie lepszy od produktu A, jeśli chodzi o wpływ na zdrowie, to wiąże z A jakąkolwiek przyszłość.

No nie! To trochę tak, jakbym mówił, że nie wierzę w zmiany klimatu. A przecież to nie jest kwestia wiary, lecz wiedzy. W Japonii, gdzie nasz nowatorski produkt jest na rynku od kilku lat i mocno się upowszechnił, robimy teraz badania, które mają stwierdzić, czy jego stosowanie przełożyło się na korzystne zmiany w zdrowiu konsumentów. Czy zmniejszyła się liczba zachorowań na astmę, choroby układu oddechowego i układu krążenia. Wkrótce będziemy to wiedzieli, będziemy to mieli czarno na białym. Jestem optymistą. Myślę, że badania potwierdzą nasze oczekiwania. I będziemy mogli ludziom głośno o tym mówić.

Jacek Olczak – karierę w Philip Morris zaczynał jako menedżer w dziale finansów i administracji w polskim oddziale firmy w 1993 r. W kolejnych latach awansował. Pełnił m.in. funkcję prezesa spółek PMI w Polsce oraz w Niemczech i Austrii, a potem prezydenta PMI na region UE. W 2012 r. objął stanowisko prezesa ds. finansowych PMI. Dzisiaj jest prezesem ds. operacyjnych. W maju 2021 r. obejmie fotel CEO Philip Morris International z rąk ustępującego André Calantzopoulosa.

Przeszedł pan do historii, jest pan pierwszym Polakiem, który stanie na czele globalnego koncernu. Jak osiągnąć choćby zbliżony sukces zawodowy? To kwestia predyspozycji? Wykształcenia?

Ukończyłem Uniwersytet Łódzki, który zawsze ciepło wspominam. Natomiast stwierdzenie, że dyplom uczelni X czy Y jest gwarancją międzynarodowej kariery, nie byłoby zbyt trafne. Więc to nie jest kwestia samej uczelni. Studiowałem w tak ciekawych czasach, że jak zaczynałem, to był komunizm, a jak kończyłem, miałem paszport w domu. Czasami trzeba się urodzić w odpowiednim czasie.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację