Zaczynałem w finansach, więc nauczyłem się ekonomii na tyle, na ile można było nauczyć się wtedy na studiach. Dzisiaj dostęp do wiedzy, a widzę to po swoich dzieciach, jest nieporównanie łatwiejszy niż w moich czasach, 30 czy 40 lat temu. Dzięki internetowi wszystko jest w zasięgu ręki. Wtedy, żeby przeczytać jakąś książkę o ekonomii czy finansach przedsiębiorstw, trzeba ją było ściągnąć z zagranicy. Pyta pan o predyspozycje? Dzisiaj to jest kwestia tego, czy jesteśmy dociekliwi, ciekawscy, czy chcemy się czegoś dowiedzieć, coś zrozumieć. Potrzebny jest przede wszystkim pęd do tego, żeby czegoś się nauczyć. I ten pęd musi nam towarzyszyć przez całą karierą, bo w kółko trzeba się czegoś uczyć. Jeśli ktoś jest na to gotowy, to ma szanse. Dziś czytam o bitcoinach, o sztucznej inteligencji i mnóstwie innych rzeczy, których nie mogli mnie nauczyć na studiach, bo ich wtedy nie było. Dobry lekarz musi znać najnowsze leki, a nie serwować pacjentowi zioła, bo tego nauczył się wiele lat temu. Wiele osób niszczy swoje kariery, bo się nie rozwija. Gdy zaczynałem pracę na arkuszach kalkulacyjnych, był Lotus 123. Z czasem musiałem przejść na Excela. Gdzie byłbym dzisiaj, gdybym powiedział: nie pójdę w tego Excela, zostaję w Lotusie? Dziś co chwila pojawia się nowe oprogramowanie i musimy się do tego dostosowywać, podążać za tym. Gdy więc patrzę na pracowników, którzy robią kariery, to widzę, że ich wiedza z roku na rok przyrasta. To są też ludzie, którzy są otwarci na zmiany. Motorem rozwoju i postępu jest to, że dziś zaczynam kwestionować to, co robiłem wczoraj, bo wczoraj nie wiedziałem tego, co wiem dzisiaj.
Od tego zależy, czy firma idzie do przodu, czy do przodu nie idzie?
Oczywiście. Jeśli dziesięć czy więcej lat temu w Philip Morris International nie zadalibyśmy sobie pytania, czy można zrobić coś lepszego od papierosa, to dziś nie mielibyśmy IQOS-a, innowacyjnego systemu, który podgrzewa tytoń, zamiast go spalać, dzięki czemu jest lepszym rozwiązaniem dla tych, którzy w przeciwnym razie dalej paliliby papierosy. Ale my zaczęliśmy się wtedy zastanawiać, co w papierosie jest niedobre. I dzisiaj wiemy, że to jest dym. A co niedobrego i szkodliwego jest w tym dymie? To, że są w nim substancje toksyczne czy rakotwórcze, z których zdecydowana większość powstaje podczas spalania tytoniu. I czy można zrobić papierosa bez takiego dymu? Może trzeba zastosować lepsze filtry? Mieliśmy wtedy na stole wiele pomysłów.
Nie mieliśmy rozwiązania, ale mieliśmy pasję. I parcie do tego, żeby systemowo rozwiązać problem palenia, sprawiło, że dziś jesteśmy szybsi od konkurencji i zapewniamy ważną odpowiedź na kluczowe wyzwanie dla zdrowia publicznego.
Zainwestowaliście w to ogromne pieniądze.
Zainwestowaliśmy lwią część tych pieniędzy w ludzi. Bo ludzie to zawsze najlepsza inwestycja. Ponad 430 naukowców od ponad dekady pracuje dziś dla nas nad rozwiązaniami bezdymnymi, na których rozwój przeznaczyliśmy ponad 7 mld dolarów. Ale pieniądze nie gwarantują sukcesu. Jeśli je masz, ale nie zrobisz czegoś w odpowiedni sposób, dobrze ukierunkowany, w odpowiednim czasie, to one nic ci nie dadzą. Jeśli jest problem, to trzeba go zacząć rozwiązywać. W naszej branży papierosy są takim problemem. Im szybciej zaczniemy go rozwiązywać, tym większe prawdopodobieństwo, że się to powiedzie.