We wtorek o północy minął termin zgłaszania kandydatów w wewnętrznych prawyborach w Platformie Obywatelskiej, które mają wyłonić kandydata na prezydenta największej partii opozycyjnej.
Jeszcze rano wydawało się, że Małgorzata Kidawa-Błońska nie będzie mieć konkurencji. Niespodziewanie jednak lider PO Grzegorz Schetyna oświadczył w środę w południe, że został zgłoszony drugi kandydat. Swoją kandydaturę w mediach społecznościowych zapowiedział prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Wcześniej do startu namawiany miał być między innymi marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki. W PO cały proces politycy komentują z coraz większym zażenowaniem i zmartwieniem o skutki tych poszukiwań dla wizerunku partii. Wcześniej ze startu zrezygnowali między innymi Rafał Trzaskowski, Radosław Sikorski i Bartosz Arłukowicz, kilka tygodni temu – Donald Tusk.
Szukanie zająca
Wewnętrzna procedura ustalona przez zarząd PO zakłada, że kandydat lub kandydatka w prawyborach musi zebrać przynajmniej 30 podpisów Rady Krajowej PO, ciała liczącego ok. 300 członków. Kidawa-Błońska zgłosiła się z poparciem ok. 150 osób, w tym – jak słyszymy – prawie wszystkich członków Klubu Parlamentarnego Platformy należących do partii. – Kontrkandydat miał być pomysłem obecnego przewodniczącego na „uratowanie" całej idei.
Przeczytaj komentarz Michała Szułdrzyńskiego: Platforma wpadła w prawyborczą pułapkę