"Kiedy konserwatywno-nacjonalistyczne PiS wygrało wybory w 2015 roku, wielu liberałów z zachodu traktowało to jako krótkoterminową aberrację. Polskie wdrożenie "terapii szokowej" w latach 90-tych ostatecznie uczyniło z kraju jedną z najprężniejszych gospodarek byłego bloku wschodniego i reklamę 'europejskiego projektu'. Centroprawicowa Platforma Obywatelska, rządząca krajem przez osiem lat, została osłabiona przez mieszaninę skandali i znużenia wyborców, ale miała powrócić do władzy. Społeczeństwo obywatelskie było silne. PiS tymczasem ukrywał swoją prawdziwą naturę ukrywając swojego szorstkiego lidera, Jarosława Kaczyńskiego, wysuwając na czoło swojej kampanii bardziej przyjaznych dla wyborców polityków" - pisze "FT".
Dziennik zauważa następnie, że cztery lata później PiS znów wygrał wybory i poprawił swój wynik z 37,6 do 43,6 proc. - "nawet jeśli minimalnie przegrał wybory do izby wyższej (Senatu), co osłabia jego zdolność do przepychania ustaw bez przeszkód (przez parlament)". "Sukces PiS w miażdżeniu wszelkiego liberalnego, centrowego oporu jest znakiem, że ten rodzaj nacjonalistycznego populizmu, który obserwujemy w Polsce - tak jak na Węgrzech w 2010 roku - jjest trwalszy niż się wydawało" - czytamy w "FT".
Dziennik pisze, że PiS wykorzystał niektóre rozwiązania stosowane przez Fidesz Viktora Orbana w umacnianiu swojej władzy. "Jednym z jego pierwszych działań była neutralizacja Trybunału Konstytucyjnego" - czytamy. "Financial Times" pisze następnie, że PiS - dzięki reformie sądownictwa "zwiększył polityczną kontrolę nad sędziami, wzbudzając niepokój UE w kwestii praworządności". "Zredukował media publiczne do roli niczego więcej niż prorządowej cheerleaderki" - pisze "FT".
Jednocześnie dziennik zauważa, że PiS wygrał "wolne i uczciwe wybory" przy rekordowej frekwencji. "Łącząc katolicki społeczny konserwatyzm z hojnymi świadczeniami dla rodzin (PiS) znalazł formułę, która trafia w szczególności do wyborców, którzy zostali w blokach w czasie postkomunistycznej transformacji" - czytamy. "FT" zwraca przy tym uwagę na program 500plus, który "zwiększył zarówno przychody, jak i poczucie godności gorzej sytuowanych". Dziennik odnotowuje przy tym, że PiS-owi sprzyja wzrost gospodarczy, który sprawił, że obawy ekonomistów mówiących, że Polski nie stać na taki program, nie sprawdziły się.
"FT" pisze też, że - "podobnie jak na Węgrzech partia rządząca w Polsce" odwołuje się do konserwatywnych wartości rodzinnych i buduje poparcie m.in. poprzez straszenie "innymi" - w tym kontekście wymienia się muzułmańskich imigrantów w kampanii z 2015 roku i ruch LGBT w obecnych wyborach. "Oba kraje (Polska i Węgry) pogłębiły podział pomiędzy społecznościami wiejskimi i małomiasteczkowymi, a mieszkańcami miast" - pisze dziennik.