Prezydent Recep Tayyip Erdogan chce przy pomocy 3,6 miliona imigrantów przebywających obecnie w Turcji wywrzeć presję na Unię Europejską i NATO, by uzyskać ich wsparcie w wojnie na terenie Syrii.

Tam, w okolicach Idlibu, od pięciu dni armia turecka toczy regularne walki z armią Baszara Asada, wspieranego przez Rosję głównie przy pomocy lotnictwa.

Nikt nie może zagwarantować, że nie dojdzie w końcu do bezpośredniego starcia państwa należącego do NATO z rosyjskimi samolotami. Jednak Sojusz uchyla się od bezpośredniego popierania Ankary, dając wolną rękę Kremlowi.

Więcej w poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”