Wizja węglowej Ostrołęki kusi górników

Związki zawodowe walczą już nie tylko o utrzymanie kopalń, ale też o budowę kolejnych bloków na czarne paliwo. Widzą, jak rynek gwałtownie się kurczy.

Aktualizacja: 18.09.2020 10:42 Publikacja: 17.09.2020 21:00

Wizja węglowej Ostrołęki kusi górników

Foto: Adobe Stock

– Nie mówimy dzisiaj o tym, jakie kopalnie w jaki sposób trzeba zorganizować, ale uczciwie powiedzieliśmy górnikom, że energetyka ograniczy w przyszłym roku popyt na węgiel o 7 mln ton. Tak więc musimy dostosować do tego produkcję tego surowca – powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. – Żaden pracownik Polskiej Grupy Górniczej czy innej spółki węglowej nie pozostanie bez wsparcia ze strony państwa – zapewnił jednocześnie Soboń.

Górniczy związkowcy wiedzą, że dostosowanie produkcji do słabnącego zapotrzebowania na węgiel w praktyce oznacza likwidację tych kopalń, które przynoszą największe straty. Dlatego żądają powrotu do budowy bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka. Oczekują jednocześnie spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim najpóźniej do 21 września. W przeciwnym razie grożą wybuchem protestów na Śląsku.

Miliard w błoto

Podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu posłowie Koalicji Obywatelskiej zarzucili rządowi, że wykorzystuje on kontrolowane przez Skarb Państwa spółki energetyczne m.in. do podtrzymywania niewydolnej struktury górnictwa, zaspokajania roszczeń lobby związkowego i do celów politycznych. – Przykładem jest budowa bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka. Nieopłacalna inwestycja, która została uruchomiona tylko po to, by zyskać poparcie wyborców, a zatrzymana na początku tego roku. Za te szkody zapłacimy wszyscy w rachunkach za energię elektryczną – stwierdził poseł Czesław Mroczek.

– Nie ma tu mowy o nieprawidłowościach, tylko konsekwentnym dostosowaniu się do tej rzeczywistości, którą dziś tworzy polityka klimatyczna Unii Europejskiej – odpowiedział mu wiceminister Soboń.

Przyszłość budowy kolejnego bloku w Ostrołęce wciąż stoi pod znakiem zapytania, choć trwają prace nad zmianą paliwa projektowanej jednostki z węgla na gaz. Wycofanie się z realizacji projektu w poprzedniej formule spowodowało, że inwestorzy – Energa i Enea – musieli automatycznie spisać na straty około 1 mld zł. Niedługo potem do projektu dołączył nowy właściciel Energi – PKN Orlen. Na początku września paliwowa grupa podpisała list intencyjny dotyczący potencjalnej współpracy przy tej inwestycji z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem.

Nieoczekiwanie na drodze do realizacji gazowego bloku stanęły górnicze związki zawodowe. Zażądały nie tylko powrotu do koncepcji węglowej, ale też wykorzystania technologii zgazowania węgla wraz z instalacją do wychwytywania i magazynowania CO2. Problem w tym, że opłacalność tego typu inwestycji na razie jest wątpliwa. Związkowcy uznali jednak, że postulat ten stanowi jeden z „warunków brzegowych" do dalszych rozmów z rządem. Podobny projekt od dawna analizuje Enea nieopodal kopalni Bogdanka, ale dotąd nie podała żadnych szczegółów potencjalnej inwestycji.

Kurczący się rynek

Sytuację na Śląsku zaogniło ogłoszenie przez ministra klimatu Michała Kurtykę nowego projektu polityki energetycznej państwa, która zakłada redukcję zużycia węgla w energetyce z obecnych około 70 proc. nawet do 11 proc. w 2040 r. Węgiel ma też być całkowicie wycofany z ogrzewania gospodarstw domowych. To powoduje, że polskie górnictwo będzie się zwijało i to w tempie szybszym, niż zakładały to wcześniej polskie władze. Aby wyprowadzić na prostą Polską Grupę Górniczą, już w tym roku konieczne będzie zamknięcie co najmniej dwóch kopalń. Na to nie ma na razie zgody związkowców. Tymczasem napisanie realnego planu restrukturyzacji PGG jest konieczne, by spółka ta mogła liczyć na 1,7 mld zł dofinansowania z Polskiego Funduszu Rozwoju w ramach tarczy antykryzysowej. O takie same wsparcie stara się produkująca węgiel koksowy dla hutnictwa Jastrzębska Spółka Węglowa. Soboń zapowiedział, że weryfikacja obu wniosków ma się zakończyć w grudniu.

– Nie mówimy dzisiaj o tym, jakie kopalnie w jaki sposób trzeba zorganizować, ale uczciwie powiedzieliśmy górnikom, że energetyka ograniczy w przyszłym roku popyt na węgiel o 7 mln ton. Tak więc musimy dostosować do tego produkcję tego surowca – powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. – Żaden pracownik Polskiej Grupy Górniczej czy innej spółki węglowej nie pozostanie bez wsparcia ze strony państwa – zapewnił jednocześnie Soboń.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców