Tiry nie wystraszyły się koronawirusa

Kolejne kraje zamrażają gospodarki, ale firmy transportowe nie narzekają. Pandemia winduje ceny ich usług, brakuje nawet samochodów i kierowców.

Aktualizacja: 30.10.2020 09:55 Publikacja: 29.10.2020 21:00

Tiry nie wystraszyły się koronawirusa

Foto: Bloomberg

– Jeździmy normalnie, nie mamy problemu z kolejnymi wymogami nakładanymi na przedsiębiorstwa transportowe. Musimy je spełnić i wykonywać usługi. Roboty jest nie do przerobienia – przyznaje kierownik spedycji Sachs Trans Łukasz Zawadzki. Pandemia spowodowała większy popyt np. na AGD. – Nasze przewozy do Francji podwoiły się – mówi Zawadzki.

Podobnie oceniają sytuację duże firmy logistyczne. – Od lipca gospodarka zaczęła się odbijać, liczba zleceń jest bliska tej sprzed pandemii. Szczególnie duża dynamika występuje w obsłudze e-handlu. Część klientów ma zwyżki o 50–100 proc. na liniach łączących magazyny – szacuje dyrektor generalny Raben Transport Paweł Trębicki.

Niektóre wysyłki eksportowe są trudne do realizacji. – Brakuje przewoźników. Polskie firmy się towarują. Dostawy niektórych dóbr zamawianych dziś w Chinach planowane są dopiero na czerwiec – wskazuje prezes ATC Cargo Artur Jadeszko.

Ceny transportu w górę

Firmy narzekają na brak samochodów. – Na rynku spot widoczna jest olbrzymia nierównowaga, dysproporcje wynoszą 75:25 na korzyść zapytań o auta. Dostępnych samochodów nie ma od wielu tygodni, stawki rosną o kilkadziesiąt procent. Przedsiębiorcy z dużymi kontraktami nie mają samochodów – przyznaje Trębicki.

Brak wolnych samochodów jest także skutkiem bankructw i wycofywania się małych przewoźników. – Małe firmy, wcześniej duszone przez spedytorów, polikwidowały flotę i zleceniodawcy zaczynają się dusić. Na zmianach skorzystali duzi przewoźnicy. Mamy 440 samochodów i rozbudowujemy flotę. Właśnie zamówiliśmy 50 Iveco LNG i zamierzamy na wiosnę mieć największą w Polsce flotę na ciekły gaz ziemny – twierdzi Zawadzki.

Nie widać jednak, aby w obliczu wysokiej liczby zleceń przedsiębiorcy kupowali tabor. – Obawy przewoźników o przyszłość potęguje też pakiet mobilności – zaznacza Trębicki. Wzrost cen powodowany jest także brakiem kierowców. – Część kierowców ze wschodu mogła pozostać w macierzystych krajach, inni mogli przejść do branży kurierskiej na lokalnym rynku – zauważa dyrektor generalny Raben Transport. Dodaje, że podejmowane są różne środki ochrony, ale z pewnością ta grupa zawodowa konfrontowana jest z największym ryzykiem.

– Nie spodziewam się, aby gotowość do pracy w ruchu międzynarodowym rosła. Przeciwnie, może spadać wraz ze wzrostem skali zakażeń. W jednym roku branża transportowa przeszła drogę od zapaści do rozkwitu. Przeżyłem kilka okresów tego typu, ale nie wiem, czy to krótkotrwały stan, czy nowa rzeczywistość – uważa Trębicki.

Druga fala mniej groźna

Główny ekonomista Banku Pekao Ernest Pytlarczyk przypuszcza, że skutki drugiej fali pandemii nie będą tak negatywne jak w przypadku pierwszego zamrożenia. – Wtedy doszło do przerwania łańcuchów dostaw. W obecnej sytuacji rządy dbają o zapewnienie drożności transportu, natomiast firmy mają opracowane procedury bezpieczeństwa. Podczas dostaw kierowcy nie wychodzą z kabin, praca odbywa się w rygorze sanitarnym – opisuje ekonomista Pekao.

Przypuszcza, że fala lockdownu utrzyma się do wiosny, ale załamanie będzie płytsze od tego obserwowanego wiosną. – Wówczas ucierpiały także te zakłady, które nie mogły działać z powodu zamknięcia odbiorców za granicą – przypomina Pytlarczyk.

Dodaje, że skutki zamrożenia gospodarek złagodzi także próba podtrzymania optymizmu poprzez stymulację fiskalną. Rządy przedłużyły wypłaty postojowe we Francji, w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Wypłacana jest także pomoc sektorowa. – W polskiej gospodarce ludzie się mniej boją, na co pośrednio wskazuje również mniejsza niż w pierwszej fazie skłonność choćby usługodawców do akceptowania ograniczeń, choć jest więcej zakażeń niż wiosną. Większa jest także chęć normalnego funkcjonowania, co ma znaczenie dla działania gospodarki – podkreśla Pytlarczyk.

– Jeździmy normalnie, nie mamy problemu z kolejnymi wymogami nakładanymi na przedsiębiorstwa transportowe. Musimy je spełnić i wykonywać usługi. Roboty jest nie do przerobienia – przyznaje kierownik spedycji Sachs Trans Łukasz Zawadzki. Pandemia spowodowała większy popyt np. na AGD. – Nasze przewozy do Francji podwoiły się – mówi Zawadzki.

Podobnie oceniają sytuację duże firmy logistyczne. – Od lipca gospodarka zaczęła się odbijać, liczba zleceń jest bliska tej sprzed pandemii. Szczególnie duża dynamika występuje w obsłudze e-handlu. Część klientów ma zwyżki o 50–100 proc. na liniach łączących magazyny – szacuje dyrektor generalny Raben Transport Paweł Trębicki.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie
Transport
Trzęsienie ziemi w Boeingu. Odchodzą dwaj prezesi