Pomimo że w akcie zgonu napisano jej: „bez zawodu", to Berthe Morisot (1841–1895) była aktywna jako artystka. Pozostawiła po sobie przeszło czterysta płócien w manierze impresjonistycznej. Obok Degasa, Moneta, Renoira, Pissarra i Sisleya zaliczana jest do najważniejszych przedstawicieli tego kierunku.
Buntowniczka Maneta
Wszystko zaczęło się niewinnie. Urodzona w burżuazyjnej rodzinie Berthe wraz z dwoma siostrami uczęszczała na obowiązkowe lekcje akwareli. Ale tylko ona potraktowała je poważnie i wbrew sprzeciwom otoczenia postanowiła poświęcić życie malarstwu. Jej najsłynniejszym nauczycielem był Camille Corot, zawdzięcza mu zamiłowanie do świetlistej palety. Systematycznie odwiedzała też Luwr, by zgodnie z XIX-wieczną tradycją uczyć się kompozycji na starych mistrzach, kopiując ich płótna.
Z natury była niezależna, nazywano ją buntowniczką. Najlepiej przekonał się o tym Edouard Manet. Autor „Olimpii" oraz „Śniadania na trawie", obrazów, które zrewolucjonizowały epokę, związany był z Berthe Morisot przez dłuższy czas.
Żadna inna kobieta nie doczekała się tylu podobizn jego autorstwa. Namalował ją w sumie 14 razy. Ich znajomość zakończyła się jednak definitywnie, kiedy starszy prawie o dziesięć lat Manet ośmielił się przemalować fragment jej obrazu.
Zemściła się okrutnie, wychodząc za mąż za jego brata, Eugene'a. Był zdecydowanie bardziej tolerancyjny niż Edouard; nie przeszkadzało mu, że żona całymi dniami zajmowała się malarstwem. Akceptował też fakt, że nadal podpisywała obrazy panieńskim nazwiskiem. Kiedy Berthe miała 38 lat, urodziła się im córka Julia. Malarka miała już za sobą solidnie rozpoczętą karierę: uczestnictwo w oficjalnych salonach i zbiorowe pokazy twórców niezależnych. Mimo wszystko macierzyństwo osłabiło jej pozycję. Nie mogła wziąć udziału w kolejnej wystawie impresjonistów.