Rzeczpospolita: Siedział pan za kratkami z powodów politycznych. Mogę pytać o sytuację polityczną w Egipcie?
Peter Greste: Dla egipskiego wymiaru sprawiedliwości wciąż jestem skazanym za terroryzm, czekam na ułaskawienie przez prezydenta. Pytać można o wszystko, ja, odpowiadając, muszę ważyć słowa.
To pytam. Dlaczego Abdel Fatah as-Sisi, wówczas jeszcze nie prezydent, lecz szef armii, postanowił walczyć z katarską telewizją Al-Dżazira?
Trwało wielkie geopolityczne starcie między Egiptem a Katarem. A arabskojęzyczna Al-Dżazira była na dodatek podejrzewana o wspieranie Bractwa Muzułmańskiego. Miałem wrażenie, że aresztowanie mnie i moich dwóch redakcyjnych kolegów wymyślił ktoś z władz, kto uznał, że trzeba zastraszyć dziennikarzy, i padło na Al-Dżazirę.
Został pan aresztowany w grudniu 2013 roku, kilka miesięcy po obaleniu przez armię prezydenta Mursiego z Bractwa Muzułmańskiego. Jak się to odbyło?