Media brytyjskie i irlandzkie pełne są wspomnień o Martinie McGuinnessie, który zmarł dziś rano w wieku 66 lat.
"The Irish Times", liberalny dziennik z Dublina, pisze, że McGuinnessa oceni historia. I wyróżnia słowa córki brytyjskiego polityka Anthony'ego Berry'ego, który zginął w zorganizowanym przez IRA zamachu na Grand Hotel w Brighton w 1984 roku: - Teraz jest dzień wspominania tego, co osiągnął. Jego dziedzictwem będzie pojednanie i zaprowadzanie pokoju - powiedziała Jo Berry.
Zupełnie inne zdanie o zmarłym wyraził, cytowany przez portal BBC, były konserwatywny minister Norman Tebbit, który został ciężko ranny w wyniku tamtego ataku bombowego IRA w Brighton, a jego żona przypłaciła go paraliżem . - Proces pokojowy był dla McGuinnessa sposobem na uniknięcie sprawiedliwości - stwierdził lord Tebbit. Dodał, że były dowódca IRA i lider jej politycznego ramienia partii Sinn Fein, nigdy nie wyraził skruchy.
Jeszcze parę tygodni Martin McGuinness był zastępcą pierwszego ministra Irlandii Północnej. To funkcja, która powstała w wyniku porozumień wielkopiątkowych w 1998 roku, kończących długoletni krwawy konflikt między republikanami (katolikami, zwolennikami połączenia z Irlandią) a unionistami (wiernymi Londynowi, zazwyczaj protestantami) i siłami bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Zastępca pierwszego ministra ma zresztą wbrew nazwie takie same uprawnienia jak pierwszy minister (którym jest unionista). Wzajem się uzupełniają, równoważą i kontrolują.
McGuinness zanim zaangażował się na rzecz pokoju i przeszedł do normalnej polityki, był przez lata jednym z dowódców Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA), która odpowiada za śmierć kilkuset cywilów (oprócz tego także także brytyjskich żołnierzy, policjantów i polityków).