- Jeśli ich liczba zmniejszy się do normalnego poziomu, czyli trzech-pięciu sztuk, odwołamy stan wyjątkowy – powiedział szef miejscowej administracji Żigansza Musin.
Od grudnia zwierzęta coraz bliżej podchodziły do miejscowości na archipelagu. Jednak na początku lutego wokół Biełuszjej Guby krążyły 52 niedźwiedzie, a na uliczkach stale było 6-9 zwierząt.
Miejscowe władze zaczęły ogradzać drogi, jakimi dzieci chodzą do szkoły a służbowe samochody – przewozić urzędników i żołnierzy. Ale zwierzęta wchodziły do klatek schodowych domów mieszkalnych a nawet do pomieszczeń miejscowych urzędów. Zaczęto je więc odstraszać dźwiękiem i światłem, przy pomocy specjalnych przyrządów ale niedźwiedzie szybko się do tego przyzwyczaiły.
Jak się wydaje zaczęły opuszczać ludzkie siedziby, gdy skończyło się pożywienie znajdowane na miejscowych śmietnikach.