Covid dobija Belgię

Z pierwszej fali zarazy królestwo wyszło z największą liczbą zgonów w stosunku do liczby ludności na świecie. Druga fala jest gotowa państwo podzielić.

Aktualizacja: 09.08.2020 08:54 Publikacja: 06.08.2020 18:11

Rada Antwerpi wprowadza godzinę policyjną od 23.30 do 6.00

Rada Antwerpi wprowadza godzinę policyjną od 23.30 do 6.00

Foto: AFP

Cathy Berx, burmistrz Antwerpii, jest przekonana, że winę za nagły wzrost zachorowań na Covid-19 w największym mieście Flandrii ponoszą władze federalne Belgii: nie przekazały na czas informacji, które pozwoliłyby na powstrzymanie pandemii. Co prawda od pięciu dni w półmilionowej portowej metropolii obowiązuje godzina policyjna, ale wirus już wymknął się spod kontroli i znowu podbija cały kraj. Liczba zarażonych w czterokrotnie mniej zaludnionej od Polski Belgii przekracza 500 dziennie, a łączna liczba zmarłych dochodzi do 10 tys.

Co prawda na razie tylko 61 osób znajduje się na szpitalnych oddziałach intensywnej terapii z powodu koronawirusa, dużo mniej niż w najczarniejszym okresie wczesnej wiosny. Jednak sąsiednie kraje obawiają się, że powrót do tamtego dramatu jest tylko kwestią czasu. Dlatego Holandia, której terytorium zaczyna się niemal na przedmieściach Antwerpii, wprowadziła obowiązek kwarantanny dla osób powracających z Belgii – de facto zamykając granice w ramach bardzo przecież zintegrowanego Beneluksu. W czwartek jej śladem poszła Wielka Brytania, Niemcy nałożyły taki obowiązek dla przyjeżdżających z samego regionu Antwerpii.

Zarzut Berx to tylko część kampanii, która winą za fatalny bilans walki z pandemią obciąża niezwykle skomplikowany federalny system władzy. Dość powiedzieć, że w kraju działa dziewięciu ministrów zdrowia, z których każdy ma część kompetencji w walce z pandemią.

Praca zdalna

Po ostatnich wyborach 26 maja 2019 r. nie udało się utworzyć rządu, bo Flamandowie postawili na konserwatywne partie nacjonalistyczne Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) i Vlaams Belang (Flamandzka Sprawa), podczas gdy biedniejsi Walonowie woleli nastawioną na rozbudową systemu socjalnego Partię Socjalistyczną (PS). Gdy po raz pierwszy uderzyła pandemia, powołano co prawda rząd jedności narodowej z Sophie Wilmés na czele, ale jego uprawnienia wygasły w czerwcu tego roku. Termin zbudowania większości w parlamencie upływa w tą niedzielę i wydaje się bardzo mało prawdopodobne, aby został dotrzymany.

To otwiera perspektywę nowych wyborów. Głęboki kryzys gospodarczy (w tym roku dochód narodowy ma się załamać o 10,5 proc.) doprowadził jednak do radykalizacji nastrojów, szczególnie we Flandrii. Tu w sondażach triumfuje skrajnie prawicowa Vlaams Belang, zmuszając również N-VA do stawiania coraz dalej idących żądań w sprawie flamandzkiej autonomii.

– Skoro nie musimy się widzieć, bo pracujemy z powodu Covid-19 zdalnie, to już niech tak pozostanie. Żegnaj, Belgio – napisał na Twitterze jeden z liderów N-VA, Theo Francken. Dla niego powodem do podziału obchodzącego w tym miesiącu 190. urodziny kraju jest choćby pomysł władz Brukseli budowy wzdłuż Rue de la Loi (przy której znajduje się Komisja Europejska) ścieżki rowerowej.

Ma to ograniczać możliwość poruszania się przyjeżdżających samochodami z dalszej odległości Flamandów na rzecz frankofońskich cyklistów mieszkających w stolicy.

Wspólny dług

Lider Vlaams Belang Bart De Wever proponuje zastąpienie obecnej federacji konfederacją. Flandria i Walonia oddelegowałyby władzom centralnym jedynie te kompetencje, które uważają za niezbędne – jeśli w ogóle takie by były.

Osobnym problemem pozostaje odziedziczony po pandemii dług. Przy tegorocznym deficycie 11 proc. PKB osiągnie on przynajmniej 120 proc. dochodu narodowego. Bogatszym Flamandom coraz trudniej jest zaakceptować, że oznacza to, iż przez lata będą spłacali zobowiązania zaciągnięte przez Walonów.

Belgia wybiła się w 1830 r. na niepodległość dzięki wybuchowi powstania listopadowego, który związał ręce carskiej Rosji i uniemożliwił interwencję w Brukseli w obronie układu ustalonego na kongresie wiedeńskim. Jednak tygodnik „Le Vif/L'Express" wątpi, aby kraj świętował w 2030 r. dwa wieki od chwili powstania.

Cathy Berx, burmistrz Antwerpii, jest przekonana, że winę za nagły wzrost zachorowań na Covid-19 w największym mieście Flandrii ponoszą władze federalne Belgii: nie przekazały na czas informacji, które pozwoliłyby na powstrzymanie pandemii. Co prawda od pięciu dni w półmilionowej portowej metropolii obowiązuje godzina policyjna, ale wirus już wymknął się spod kontroli i znowu podbija cały kraj. Liczba zarażonych w czterokrotnie mniej zaludnionej od Polski Belgii przekracza 500 dziennie, a łączna liczba zmarłych dochodzi do 10 tys.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień