"Tajny raport" ujawniony. Kierowcy masowo przekraczają prędkość przy przejściach dla pieszych

Rzadko który kierowca nie przekracza dozwolonej prędkości, znajdując się 100 m od przejścia - wynika z raportu Instytutu Transportu Samochodowego, którego nie chciało opublikować Ministerstwo Infrastruktury. Ujawnił go portal brd24.pl.

Aktualizacja: 08.07.2019 15:08 Publikacja: 08.07.2019 09:39

"Tajny raport" ujawniony. Kierowcy masowo przekraczają prędkość przy przejściach dla pieszych

Foto: Fotorzepa/ Sławomir Mielnik

O tym, że ministerstwo zamówiło taki raport, mówił w lutym rzecznik resortu Szymon Huptyś. – Prowadzimy badania, które niebawem się zakończą, i ich wyniki, raport z tych badań, będą podstawą do dyskusji – zapowiadał.

Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze złożyło skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego na bezczynność Ministerstwa Infrastruktury, które odmówiło pokazania raportu o zachowaniu pieszych i kierowców autorstwa Instytutu Transportu Samochodowego. Dzięki korespondencji z ministerstwem i Instytutem Transportu Samochodowego stowarzyszenie dowiedziało się, że badanie kosztowało ok. 350 tys. zł, objęło cztery województwa, a wyniki przekazano do ministerstwa w dwóch etapach, w grudniu i w lutym. Zarówno instytut, jak i ministerstwo odmówiły jednak ujawnienia opracowania. Instytut twierdzi, że prawa do dokumentu posiada ministerstwo. 

Cały raport w poniedziałek ujawnił zajmujący się bezpieczeństwem na drogach portal brd24.pl. – To jest bardzo ważny dokument, bo po raz pierwszy zobaczyliśmy, co dzieje się przed przejściami dla pieszych. Dla ludzi, którzy nie interesują się tematyką bezpieczeństwa ruchu drogowego, ustalenia mogą być szokujące. My podejrzewaliśmy to od lat – mówi w rozmowie z rp.pl Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu brd24.pl.

Cały raport w poniedziałek ujawnił zajmujący się bezpieczeństwem na drogach portal brd24.pl. "Z opracowania wynika, że najpoważniejszym problemem w Polsce są prędkości, z jakimi poruszają się kierowcy w pobliżu przejść dla pieszych. Rzadko który nie przekracza dozwolonej prędkości znajdując się 100 m od przejścia" - czytamy na portalu. Według danych, w miejscach, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 50 km/h, 85 proc. kierowców dojeżdżających do przejścia dla pieszych przekraczało dopuszczalną prędkość. Z kolei tam, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 70 km/h, dopuszczalną prędkość przekracza 90 proc. kierowców. W odległości 10 m od przejścia liczby te wynoszą odpowiednio 40 i 68 proc.

Portal brd24.pl podkreśla, że w porównaniu z pilotażowym badaniem z 2015 roku znacznie przybyło kierowców jeżdżących za szybko w okolicach przejść dla pieszych. Przykładowo – jak czytamy w portalu – w ubiegłym roku na odcinku 100 m przed przejściem przy ograniczeniu do 50 km/h zaobserwowano ponad dwa razy więcej kierowców przekraczających prędkość (85 proc.) niż w roku 2015 (40 proc.). – Możemy się domyślać, dlaczego kierowcy przyśpieszyli. Przypomnijmy sobie, jaka retoryka towarzyszyła w 2015 roku likwidacji fotoradarów, posiadanych przez straż miejską. Poza tym brakuje nadzoru w okolicach przejść – mówi Zboralski.

Z badania Instytutu Transportu Samochodowego wynika, że nie znajduje za to potwierdzenia obiegowa opinia o "smartfonowych zombie", którzy wchodzą na jezdnię z nosem w telefonie. Choć na świecie rozwijana jest dla nich specjalna infrastruktura, ostrzegająca o zbliżaniu się do przejścia dla pieszych, tylko 5 proc. przechodzących przez jezdnię robiło to używając jednocześnie telefonu, a zaledwie 1 proc. było zajętych pisaniem wiadomości w telefonie.

Jak pisze portal, przy okazji badania ankietowanych zapytano również, czy należy zwiększyć nacisk na egzekucję przepisu: „Kierujący pojazdem zbliżający się do przejścia dla pieszych jest obowiązany zmniejszyć prędkość, tak aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących”. Jak czytamy w raporcie, lepszej egzekucji tego przepisu chciałoby 78 proc. pieszych, ale także 72 proc. kierowców. "Widać więc, że nie tylko miejscy aktywiści i piesi chcą, by obowiązki kierowcy przed przejściem dotyczyły też uważania na pieszych dopiero wkraczających na pasy. Z badania widać, że istnieje ogromne poparcie społeczne w tej sprawie. I nie budzi ona – jak wydawać by się mogło z przekazów medialnych – wielkich kontrowersji" – podkreśla portal brd24.pl.

Łukasz Zboralski komentuje, że ujawnienie raportu Instytutu Transportu Samochodowego powinno rozpocząć debatę na temat bezpieczeństwa pieszych. – Wiemy, że po pierwsze musimy spowolnić kierowców okolicy przejść dla pieszych. Możemy to zrobić albo infrastrukturą, albo lepszym nadzorem. Musimy też zrobić audyt wszystkich przejść dla pieszych w Polsce. Przejścia, gdzie są dwa pasy ruchu i brakuje sygnalizacji świetlnej, w ogóle nie powinny istnieć – dodaje szef portalu brd.24.pl.

O tym, że ministerstwo zamówiło taki raport, mówił w lutym rzecznik resortu Szymon Huptyś. – Prowadzimy badania, które niebawem się zakończą, i ich wyniki, raport z tych badań, będą podstawą do dyskusji – zapowiadał.

Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze złożyło skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego na bezczynność Ministerstwa Infrastruktury, które odmówiło pokazania raportu o zachowaniu pieszych i kierowców autorstwa Instytutu Transportu Samochodowego. Dzięki korespondencji z ministerstwem i Instytutem Transportu Samochodowego stowarzyszenie dowiedziało się, że badanie kosztowało ok. 350 tys. zł, objęło cztery województwa, a wyniki przekazano do ministerstwa w dwóch etapach, w grudniu i w lutym. Zarówno instytut, jak i ministerstwo odmówiły jednak ujawnienia opracowania. Instytut twierdzi, że prawa do dokumentu posiada ministerstwo. 

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum
Społeczeństwo
Afera Collegium Humanum. Wątpliwy doktorat Pawła Cz.
Społeczeństwo
Cudzoziemka urodziła dziecko przy polsko-białoruskiej granicy. Trafiła do szpitala