Adamowicz został zaatakowany 13 stycznia ok. godziny 20.00 w czasie finału WOŚP w Gdańsku. Zabójca, 27-letni Stefan W., zadał mu kilka ciosów nożem, a następnie ze sceny wykrzyczał, że "siedział niewinnie w więzieniu" i że "PO go torturowała", dlatego też - jak dodał - "zginął Adamowicz". Prezydent Gdańska zmarł w wyniku wstrząsu krwotocznego w szpitalu, 14 stycznia.

W sobotnich uroczystościach pogrzebowych Adamowicza wzięli udział byli prezydenci Polski, w tym Bronisław Komorowski. - Nie bardzo wierzę w to, że dziś nastąpi jakiś cudowny przełom, że z powodu zamachu Polska będzie lepsza - stwierdził później w rozmowie z TVN24. Jego zdaniem "jeżeli nie będzie protestu, próby rozliczenia przyczyn tego dramatycznego wydarzenia, to Polska na pewno będzie gorsza".

- Jest lęk przed tym, że krystalizuje się już nie tylko mowa nienawiści, ale nienawiść w praktyce. Motywowana politycznie chęć zaszczuwania ludzi, niszczenia ludzi, ich rodzin, dobrego imienia. To się jakoś utrwali, jeśli pozostanie bezkarne - dodał były prezydent, podkreślając znaczenie tłumów, które wyszły na ulice, by upamiętnić zamordowanego prezydenta Gdańska.

- Jeżeli mord, który był motywowany emocjami natury politycznej mógł być dokonany na oczach całego społeczeństwa, przed kamerami i mógł zostać dokonany skutecznie, to on niestety uruchomi wyobraźnię innych szalonych głów - mówił Komorowski. - Ale także wyobraźnię każdego normalnego Polaka, który będzie się zastanawiał, czy nie może wydarzyć się coś podobnego - zaznaczył.