Trwają wakacje. Wakacje szczególne, podczas których rodzice i dzieci podwójnych roczników przeżywają albo wielką ulgę, albo olbrzymie rozczarowanie. Była reforma, likwidacja gimnazjów i walka o miejsca w liceach, w której tradycyjnie pominięto zdanie, emocje i sytuację najbardziej zainteresowanych. To niechlubna tradycja, znana wszystkim „beneficjentom" reform.
A co czeka młodych ludzi w liceach? Chyba to, co ich rówieśników kilka czy kilkanaście lat temu, a może nawet ich rodziców dekady wcześniej.
Pantofelek wiecznie żywy
Trzeba będzie pochylić się nad budową pantofelka, przyswoić twierdzenie Talesa, przeczytać „Dziady"... Wciąż mnie zastanawia, że np. lekcje biologii nie wyposażają młodzieży w chociaż podstawowy zasób wiedzy o zdrowym żywieniu, profilaktyce chorób nowotworowych, zapobieganiu wadom postawy czy racjonalnym prowadzeniu gospodarstwa domowego... Długo można wymieniać zagadnienia, które proszą się o swój udział w programie nauczania.
Owszem, są w liceum lekcje wiedzy o społeczeństwie. Są w liceach klasy prawnicze, z zajęciami i działaniami, często autorsko prowadzonymi przez znakomitych, zaangażowanych nauczycieli. Nie dostrzegłem jednak żadnego systemowego pomysłu na edukację obywatelską w szkołach ponadpodstawowych.
Nie chodzi mi o treść podręcznika do wiedzy o społeczeństwie. Przejrzałem go i uważam, że jest w nim sporo wartościowych treści. Czego zatem brakuje?