Zgromadzenia publiczne a wolność słowa: czy można zadać każde pytanie

Swoboda wypowiedzi nie ogranicza się do wyrażania poglądów odbieranych przychylnie.

Aktualizacja: 01.07.2018 14:05 Publikacja: 01.07.2018 10:00

Zgromadzenia publiczne a wolność słowa: czy można zadać każde pytanie

Foto: Adobe Stock

Każde pytanie można zadać, ale nie wolno łamać przepisów prawa" – powiedział wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, odpowiadając jednemu z posłów na posiedzeniu Sejmu 7 czerwca 2018 r. Pytanie padło w związku z przypadkami legitymowania przez policję niektórych osób uczestniczących w spotkaniach z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości po tym, gdy usiłowały zadawać pytania w trakcie tych spotkań. Odpowiadając na zarzuty, że tego rodzaju działania policji są próbą zastraszania obywateli, minister podkreślił, iż podczas spotkań zdarzają się okrzyki, są wykrzykiwane i wypisywane na transparentach hasła niezwiązane z tematyką spotkania, a nadto istnieje grupa zakłócaczy, którzy pojawiają się na wielu spotkaniach.

 

Czytaj także: RPO: wolność słowa nie może się wiązać z legitymowaniem obywateli zadających pytania przedstawicielom władz

Co najmniej wątpliwe

Minister na usprawiedliwienie działań policji przytoczył też treść art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń, w myśl którego: „kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".

Uprawnienia policji do m.in. legitymowania obywateli wynikają z ustawy z 6 kwietnia 1990 r. o Policji. Zgodnie z jej art. 15 ust. pkt 1 funkcjonariusze policji, wykonując czynności o charakterze operacyjno-rozpoznawczym, dochodzeniowo-śledczym i administracyjno-porządkowym, mają prawo do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości.

Nie negując zatem tego rodzaju ustawowego uprawnienia policji (kwestia samodzielnej inicjatywy funkcjonariuszy, czy też działania z polecenia przełożonych dla celów artykułu jest drugorzędna), stwierdzić należy, że powoływanie jako materialnej podstawy przedstawionych działań przesłanek przewidzianych w zacytowanym przez ministra art. 51 kodeksu wykroczeń, wydaje się co najmniej wątpliwe.

Gdy jest sprzeczność z normami

Analiza przepisu prowadzi do wniosku, że odpowiedzialność sprawcy określonego w nim wykroczenia jest uzależniona od stwierdzenia, iż czyn stanowi wybryk („kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem").

W rozumieniu potocznym przez wybryk rozumie się w zasadzie każde zachowanie, które odbiega od przyjętego zwyczajowo w danym miejscu, czasie i okolicznościach. W doktrynie prawa karnego czyn taki określa się często jako rażąco odbiegający od przyjętych w danych okolicznościach obowiązujących norm zachowania się, okazujący lekceważenie ich przez sprawcę (tak np. L. Falandysz). Sąd Najwyższy w wyroku o sygn. III KRN 189/92 wskazał, że wybryk to zachowanie się, jakiego wśród konkretnych okoliczności czasu, miejsca i otoczenia, ze względu na przyjęte zwyczajowo normy ludzkiego współżycia, nie należało się spodziewać, które zatem wywołuje powszechne negatywne oceny społeczne i odczucia obrazy, gniewu, oburzenia. Wybryk charakteryzuje, zdaniem SN, ostra sprzeczność z powszechnie akceptowanymi normami zachowania się.

Z chęci wymiany opinii

Oceniając tłumaczenie ministra Zielińskiego należy uwzględnić, że ustawa z 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach za zgromadzenie uznaje „zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych".

Trybunał Konstytucyjny zaś w wyroku o sygn. K 15/08 uznał, że „wolność zgromadzeń jest jednym z istotnych elementów współczesnego standardu państwa demokratycznego w sferze podstawowych praw i wolności obywatelskich", a dla jego istoty znaczenie ma to, iż „związek zachodzący między osobami biorącymi w nim udział wynika z chęci wymiany opinii lub poglądów".

Trybunał Konstytucyjny wyraził także ważną myśl, że „zgromadzenia stanowią zasadniczy element wyrażania demokratycznej opinii publicznej, stwarzając możliwość wpływu na proces polityczny, umożliwiając krytykę i protest, tworząc tym samym część składową procesu deliberacyjnej demokracji bezpośredniej. Wolność zgromadzeń jako postać prowadzenia debaty publicznej, środek artykulacji interesów i poglądów, instrument ochrony mniejszości, podnosi poziom legitymacji i akceptacji rozstrzygnięć podejmowanych przez organy przedstawicielskie i podporządkowany im aparat administracyjno-wykonawczy".

Z kolei w wyroku o sygn. K 4/06 Trybunał Konstytucyjny, odnosząc się do gwarantowanej w art. 54 ust. 1 konstytucji wolności wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, stwierdził, że „swoboda wypowiedzi jest jednym z fundamentów społeczeństwa demokratycznego, warunkiem jego rozwoju i samorealizacji jednostek. Swoboda ta nie może ograniczać się do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne".

Podobny, a nawet jeszcze dalej idący pogląd w kwestii dopuszczalności wypowiadania poglądów wyrażał Europejski Trybunał Praw Człowieka, który w klasycznym już, wielokroć przytaczanym i analizowanym przez doktrynę wyroku Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii stwierdził, że swoboda wypowiedzi jest jednym z zasadniczych filarów społeczeństwa demokratycznego, jednym z podstawowych warunków jego postępu i rozwoju każdej osoby. Według trybunału strasburskiego swoboda wypowiedzi nie ma się przy tym ograniczać do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, uważane za nieobraźliwe lub neutralne, lecz odnosi się także do tych, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub części społeczeństwa, ponieważ takie są wymagania pluralizmu, tolerancji, otwartości na inne poglądy, bez których nie istnieje demokratyczne społeczeństwo (podobnie np. w sprawach Oberschlick przeciwko Austrii, Lingens przeciwko Austrii, Goodwin przeciwko Wielkiej Brytanii, Kurłowicz przeciwko Polsce).

Władzo, nadstaw ucha

Warto przytoczyć jeszcze jedną istotną myśl wyrażoną przez Trybunał Konstytucyjny w wyroku o sygn. K 21/05: „konstytucyjna gwarancja wolności zgromadzeń zawiera zakaz odbierania tej wolności przez władze publiczne z powodu różnic światopoglądowych lub gdy głoszone treści są niezgodne z systemem wartości reprezentowanych przez piastunów władzy publicznej. (...) Przekonania moralne piastunów władzy publicznej nie są synonimem >moralności publicznej< jako przesłanki ograniczenia wolności zgromadzeń".

Nie można pominąć jednej jeszcze uwagi, którą Trybunał zawarł w powołanym wyroku, a mianowicie, że „konstytucyjnie dopuszczalne ograniczenia wolności zgromadzeń nie zawierają w sobie możliwości stosowania przez organy władzy publicznej, w stosunku do osób zachowujących się pokojowo, środków represyjnych po odbyciu zgromadzenia".

Nawet najbardziej rygorystyczne spojrzenie na działania osób opisywanych przez ministra nie odbiera ich zachowaniu pokojowego charakteru, a tym bardziej nie może stanowić wybryku, o którym mowa w art. 51 kodeksu wykroczeń.

Z ogólnie dostępnych doniesień prasowych wynika, że niektórzy uczestnicy spotkania zadawali pytania bądź wyrażali opinie dotyczące m.in. ostatnich wydarzeń o charakterze społeczno-politycznym wiążących się jednoznacznie z działaniami bądź zaniechaniami władz. Nawet jeśli były one czynione dynamicznie, powtarzalnie (na kolejnych spotkaniach), podniesionym głosem czy też wyrażane niewerbalnie w postaci np. plakatów (w tej ostatniej kwestii por. wyrok Trybunału Konstytucyjnego o sygn. Pp 1/10 i wskazany tam wyrok Sądu Najwyższego USA Texas przeciwko Johnson), to niewątpliwie zachowanie to mieściło się w granicach dyskursu dozwolonego i chronionego zarówno przez art. 54 konstytucji, jak i art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

Władza nie może bowiem liczyć na komfort wyłącznie pochwał bądź zadawania wygodnych dla niej pytań. Wrażliwe uszy władzy powinny wychwycić zarzuty czy drażliwe pytania obywateli (suwerena), a nie doprowadzać swoją postawą do zdarzeń, jakie opisał poseł, zadając pytanie ministrowi podczas posiedzenia sejmowego.

Nie byłoby dobrze, gdyby w przyszłości ktoś oceniający tę sytuację mógł dojść do wniosku, że delikt obciąża tu nie obywatela, lecz władzę.

Autor jest przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej

Każde pytanie można zadać, ale nie wolno łamać przepisów prawa" – powiedział wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, odpowiadając jednemu z posłów na posiedzeniu Sejmu 7 czerwca 2018 r. Pytanie padło w związku z przypadkami legitymowania przez policję niektórych osób uczestniczących w spotkaniach z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości po tym, gdy usiłowały zadawać pytania w trakcie tych spotkań. Odpowiadając na zarzuty, że tego rodzaju działania policji są próbą zastraszania obywateli, minister podkreślił, iż podczas spotkań zdarzają się okrzyki, są wykrzykiwane i wypisywane na transparentach hasła niezwiązane z tematyką spotkania, a nadto istnieje grupa zakłócaczy, którzy pojawiają się na wielu spotkaniach.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem