A przecież każdy praktyk wie, że sporządzenie apelacji nie ogranicza się do jej zredagowania. Napisanie apelacji muszą poprzedzić czynności przygotowawcze, które też wymagają czasu i nakładu pracy. Dość wymienić przeanalizowanie uzasadnienia doręczonego wyroku, zweryfikowanie powołanych w uzasadnieniu argumentów, w tym przepisów, orzecznictwa i piśmiennictwa, przesłuchanie nagrań z rozpraw, a czasem też i zgromadzenie nowych dowodów, jeżeli powołanie ich staje się konieczne lub możliwe dopiero na tym etapie sprawy. Do tego często dochodzi potrzeba przeglądu akt sprawy w sądzie, nierzadko w innej miejscowości, z reguły dostępnych jedynie od poniedziałku do piątku (sądy tylko sporadycznie są czynne w soboty). Wnioski z analizy doręczonego uzasadnienia wyroku powinny być też przedstawione klientowi, który też powinien mieć realną możliwość przynajmniej zastanowienia się nad decyzją o kontynuowaniu sporu, skoro w razie przegranej, to na klienta spadną negatywne skutki finansowe z tym związane. Jak łatwo zauważyć na same „prace redakcyjne” nie pozostaje więc wiele czasu. Do tego napisany już projekt apelacji powinien jeszcze zostać uzgodniony z klientem, który z reguły przed jej wniesieniem apelacji musi dokonać stosownej opłaty sądowej. Dopiero wtedy może nastąpić wniesienie apelacji do właściwego sądu. Można to zrobić osobiście, w biurze podawczym właściwego sądu, jak też nadając pismo w placówce pocztowej. Oznacza to, że w swoiście uprzywilejowanej sytuacji są te osoby, które mieszkają (prowadzą działalność zawodową) w mieście, w którym znajduje się dany sąd, lub mogą skorzystać z „dobrodziejstwa” w postaci pobliskiej placówki pocztowej, zwłaszcza czynnej całodobowo lub choćby w wydłużonych godzinach.
Rzadko który radca prawny, czy też adwokat, zwłaszcza prowadzący swoją kancelarię jednoosobowo, zajmuje się też tylko jedną sprawą w tym samym czasie, co dostrzegł Rzecznik Praw Obywatelskich w swym wystąpieniu w sprawie apelacji w procedurze karnej, a czego nie zauważa już Ministerstwo Sprawiedliwości. Biegnący już termin do wniesienia apelacji w jednej sprawie nie jest usprawiedliwieniem np. dla nieobecności pełnomocnika na rozprawach w innych sprawach, nie ma też znaczenia dla biegu terminów sądowych i ustawowych w innych sprawach. Nie można zatem wykluczyć sytuacji, w której doręczenie wyroku z pisemnym uzasadnieniem (transkrypcją wygłoszonego uzasadnienia) następuje np. w trakcie choroby strony lub jej pełnomocnika, czy też w trakcie urlopu wypoczynkowego. Może niektórym wyda się to zaskakujące, ale wypoczynek przysługuje także adwokatom i radcom prawnym - w myśl art. 66 ust. 1 zdanie pierwsze Konstytucji prawo do wypoczynku jest gwarantowane każdemu, a więc także bez względu na formy wykonywania pracy (działalności zawodowej, gospodarczej). W tych okolicznościach, biorąc też pod uwagę funkcjonujący system doręczeń pocztowych, zakładający fikcję skutecznego doręczenia po upływie 7 dni od powtórnego awizowania przesyłki (a więc po 14 dniach kalendarzowych od pierwszego awizo), udanie się na urlop w trakcie oczekiwania na doręczenie orzeczenia z uzasadnieniem, i to nie tylko przez pełnomocnika, lecz i przez stronę, może więc wiązać się z ryzykiem utraty prawa do wniesienia apelacji, obwarowanej terminem ustawowym, nie podlegającym przedłużeniu.
Strona (jej pełnomocnik) nie mają też wpływu na to, kiedy nastąpi doręczenie orzeczenia z uzasadnieniem. W art. 329 zdanie drugie Kpc ustawodawca zezwolił na przedłużenie dwutygodniowego terminu na sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku (transkrypcji z wygłoszonego uzasadnienia wyroku), znów ograniczając tę możliwość do „spraw zawiłych”. Jest to jednak termin instrukcyjny, a jego naruszenie nie zmienia sytuacji prawnej strony procesu.
Co prawda art. 168 § 1 Kpc umożliwia ubieganie się o przywrócenie w większości spraw cywilnych terminowi uchybionemu „bez swojej winy” do dokonania czynności procesowej. Instytucja ta doczekała się bardzo bogatego orzecznictwa sądów powszechnych i Sądu Najwyższego. Za każdym razem niezwykle wnikliwie i drobiazgowo oceniane są poszczególne przypadki uchybienia terminu i okoliczności, w których do spóźnienia doszło, właśnie w kontekście ustalenia, czy doszło do tego w sposób niezawiniony – przez stronę lub jej pełnomocnika. Analiza tego orzecznictwa pozwala przyjąć, że warunki stawiane wnioskodawcom zazwyczaj są jednak dość surowe, i to pomimo ustawowego wymogu jedynie uprawdopodobnienia okoliczności uzasadniających taki wniosek, a nie ich udowodnienia. W orzecznictwie tym często poddaje się analizie (m.in.), które choroby i w jaki sposób przebiegające, uzasadniają przywrócenie terminu, a które już nie. Często podkreśla się, że choroba pełnomocnika lub strony może przemawiać za przywróceniem terminu, ale tylko wtedy, gdy „…uniemożliwia podjęcie działania nie tylko osobiście, ale i skorzystania z pomocy innych osób” (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 27 października 2005 r., III CZ 79/05 i z dnia 11 stycznia 2007 r., II CZ 116/06). Z kolei Sąd Apelacyjny w Poznaniu wskazał, że: „Choroba, jako przesłanka uprawdopodobnienia okoliczności uzasadniającej wniosek o przywrócenie terminu procesowego, wymaga jednoznacznych ustaleń, że wskazana jednostka chorobowa i dotyczące jej leczenia zalecenia medyczne stanowiły niedającą się usunąć przeszkodę w zachowaniu uchybionego terminu. Nie każda choroba uzasadnia uwzględnienie wniosku o przywrócenie terminu prawa procesowego, ale jedynie taka, rozumiana jako nadzwyczajne wydarzenie, którego skutków nie można przezwyciężyć, może usprawiedliwić niezachowanie terminu.” (postanowienie z dnia 17 września 2015 r. III AUz 55/15). Jako przyczyny uzasadniające przywrócenie terminu Sąd Najwyższy wskazał też takie okoliczności, jak „… klęska żywiołowa, katastrofa komunikacyjna, udzielenie stronie błędnego pouczenia przez pracownika sądu.” (por. postanowienie Sądu Najwyższego – Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych z dnia 15 grudnia 2016 r. I UZ 47/16). W tym ostatnim orzeczeniu wskazano dodatkowo, że: „Przy ocenie winy strony lub jej braku w uchybieniu terminu do dokonania czynności procesowej należy brać pod rozwagę nie tylko okoliczności, które uniemożliwiły dokonanie tej czynności w terminie, lecz także okoliczności świadczące o podjęciu lub niepodjęciu przez stronę działań mających na celu zabezpieczenie się w dotrzymaniu terminu.” Gwoli sprawiedliwości warto jednak odnotować i ten przypadek, w którym awaria komputera pełnomocnika pod koniec ostatniego dnia terminu do złożenia zażalenia uznana została za niezawinioną przyczynę uchybienia terminu (postanowienie SN – Izby Pracy z 12.01.2017 r. II PZ 27/16. Nadal jednak liczyć należy się z tym, że próba skorzystania z dobrodziejstwa przywrócenia terminu do spóźnionej czynności procesowej, także do wniesienia apelacji w sprawie cywilnej, może zakończyć się niepowodzeniem.
Wydawałoby się, że ułatwieniem w przygotowaniu zawczasu projektu apelacji powinna być możliwość zapoznania się z ustnymi zasadniczymi powodami wyroku przy ogłoszeniu jego sentencji, przewidziana przez ustawodawcę w art. 326 § 3 Kpc. Jednak w praktyce zdarza się i tak, że uzasadnienie pisemne odbiega zasadniczo od ustnie podanych powodów rozstrzygnięcia (z takim przypadkiem miałam do czynienia też we własnej praktyce). Orzecznictwo uznaje taką sytuację za zjawisko niepożądane, choć dopuszczalne (por. postanowienie Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 17 grudnia 2013 r. I ACa 1298/13). A zatem nie można wykluczyć sytuacji, w której po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia orzeczenia okaże się, że projekt apelacji, przygotowany już zawczasu na podstawie ustnych motywów rozstrzygnięcia, może okazać się nieprzydatny. Warto przy tym odnotować, że ogłoszenie sentencji orzeczenia może być też odraczane. Ustawodawca dopuścił bowiem odstąpienie od reguły, iż ogłoszenie sentencji orzeczenia powinno nastąpić na tym posiedzeniu, na którym rozprawę zakończono (art. 326 § 1 zdanie pierwsze Kpc). Co prawda ustawodawca zezwolił na odroczenie ogłoszenia sentencji orzeczenia tylko raz, na termin nie dłuższy niż dwa tygodnie, w dodatku tylko w „sprawach zawiłych” (art. 326 § 1 zdanie drugie Kpc), lecz i w tym przypadku termin ten jest terminem instrukcyjnym, a jego naruszenie nie ma żadnego wpływu na sytuację prawną stron procesu.