Reklama

Jaroslaw Gwizdak: dominuje zwykły szary beton

Jak w Spodku: sprawność i efektywność wymiaru sprawiedliwości oceniają też potencjalni inwestorzy.

Aktualizacja: 23.02.2020 09:37 Publikacja: 23.02.2020 00:01

Jaroslaw Gwizdak: dominuje zwykły szary beton

Foto: AdobeStock

Chcę się do czegoś przyznać. Jestem psychofanem katowickiego Spodka. Uwielbiam ten obiekt, który widuję niemal codziennie od urodzenia. Spodek jest ode mnie starszy o kilka lat, za rok będzie obchodził pięćdziesiąte urodziny, zwane na Śląsku „Abrahamem".

Bywam tam (choć tego nie podliczam) jakieś kilkadziesiąt razy w ciągu każdego roku. Mecz hokeja czy siatkówki, wystawa, koncert czy kongres – ta hala jest prawdziwie wielofunkcyjna, przyjazna i łatwa w adaptacji. Przy okazji jest architektoniczną ikoną i miejscem, bez którego Katowice byłyby zupełnie inne.

Czytaj także: Jarosław Gwizdak: Działaniom prezesów sądów nie przyświeca interes sędziów

Budowa obiektu trwała trzy lata. Była olbrzymim wyzwaniem, bo teren pod halą regularnie eksploatowano, a Spodek ma przecież wyjątkową konstrukcję. Materiały na przełomie lat 60. i 70. XX w. również nie ułatwiały budowy. Wszystko jednak się udało i hala wciąż znakomicie służy użytkownikom.

Obrodziło w okrągłe stoły

Niedawno przysłuchiwałem się dyskusji o codzienności i przyszłości Spodka. Brali w niej udział nie tylko czynni architekci, ale też konserwator zabytków, zarządca obiektu i architekt miejski; słowem, niemal wszyscy udziałowcy budynku. Zabrakło, co ostatnio niestety typowe, przedstawiciela miejskich władz i zwykłego użytkownika. Mimo to dyskusja była interesująca, pozwoliła na uzyskanie kilku punktów widzenia i rekomendacji.

Reklama
Reklama

Jedną z najciekawszych dla mnie rekomendacji było przygotowanie dla Spodka tzw. rozszerzonej książki obiektu, czyli zbiorczej dokumentacji projektowej, konstrukcyjnej i eksploatacyjnej. Nie chodzi tu tylko o typową, przewidzianą art. 64 prawa budowlanego „książkę obiektu budowlanego", ale o coś więcej. Dzięki książce można przewidzieć ewentualne naprawy, ustalić kalendarz koniecznych robót i oszacować roczne koszty eksploatacji obiektu.

Obrodziło ostatnio w okrągłe stoły, debaty i narady dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Tak z frekwencją, jak i zaproszeniami na te spotkania bywało różnie. Niewiele również wiadomo o efektach tych posiedzeń. Niektóre z nich nie skończyły się nawet sformułowaniem protokołu rozbieżności. Uczestników również było znacznie mniej niż na wspomnianej debacie o Spodku.

Liftingi nie dotykają problemu

Nie będę w tym miejscu zarzucał uczestnikom wspomnianych debat, że nie zaowocowały przygotowaniem „książki obiektu" wymiaru sprawiedliwości postrzeganego w końcu jako całość i porównywalnego z monumentalnym obiektem. Przy okazji wielofunkcyjnym. Takiej tradycji brak w myśleniu o państwie i jego instytucjach od dłuższego czasu. Nie jest to ograniczone wyłącznie do wymiaru sprawiedliwości, ale również do służby zdrowia, edukacji, lokalnego transportu. Działania punktowe, doraźne remonty, „liftingi" nie dotykają istoty problemu. To często jedynie techniczna poprawka, a problem pozostaje nierozwiązany. Przygotowanie „książki obiektu" to zadanie wymagające i skomplikowane.

Oddam znów głos architektom: „Architektura jest funkcją gospodarki. W czasach budowy Spodka zadaniem architekta było dopasować, a nawet znaleźć odpowiednie materiały do realizacji projektu. Obecnie materiałów jest tyle, że architekt musi zdecydować, które z nich odrzucić i jak wybrać najlepsze".

I tutaj pojawia się kolejna analogia. Wymiar sprawiedliwości jest również barometrem gospodarki. Jego sprawność i efektywność to jedne z kluczowych danych analizowanych przez potencjalnych inwestorów. Podobnie, w jego planowanej obecnie przebudowie należałoby zdecydować, które materiały odrzucić i jak wybrać te najlepsze.

Towar średniej jakości

Dokonywanej selekcji materiałów architekci sprawiedliwości jednak nie komunikują. Opierają się na towarze średniej jakości, krajowym. Jak ognia unikają materiałów stosowanych na europejskich budowach, z porządnym atestem, o wysokiej i sprawdzonej trwałości. Standardy na placu budowy są mocno przeciętne. Wszędzie dominuje zwykły, szary beton. Inspektorom nadzoru można przecież zawsze zaproponować wycieczkę do muzeum.

Reklama
Reklama

Niektórym, co bardziej zapalczywym brygadzistom zdarzy się nawet, na oczach załogi, podrzeć plan kluczowych instalacji. To ponoć staropolski zwyczaj z placu budowy. Problem w tym, że bez planu, porządnych materiałów i zaangażowania wszystkich budowlańców powstanie co najwyżej tymczasowy pawilon, ale obiektu na miarę Spodka się już nie wybuduje.

Autor jest byłym sędzią, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Chcę się do czegoś przyznać. Jestem psychofanem katowickiego Spodka. Uwielbiam ten obiekt, który widuję niemal codziennie od urodzenia. Spodek jest ode mnie starszy o kilka lat, za rok będzie obchodził pięćdziesiąte urodziny, zwane na Śląsku „Abrahamem".

Bywam tam (choć tego nie podliczam) jakieś kilkadziesiąt razy w ciągu każdego roku. Mecz hokeja czy siatkówki, wystawa, koncert czy kongres – ta hala jest prawdziwie wielofunkcyjna, przyjazna i łatwa w adaptacji. Przy okazji jest architektoniczną ikoną i miejscem, bez którego Katowice byłyby zupełnie inne.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Michał Urbańczyk: Moja śmierć jest lepsza niż twoja. Zabójstwo Charliego Kirka a wolność słowa
Opinie Prawne
Mateusz Radajewski: Potrzebujemy apolitycznego Trybunału Stanu
Opinie Prawne
Jacek Dubois: Pomóżmy ministrowi Żurkowi
Opinie Prawne
Krzysztof Augustyn: Adwokatura nie może być muzeum paragrafów
Opinie Prawne
Paulina Kieszkowska: Ministrze, nie idźmy tą drogą!
Reklama
Reklama