Zuzanna Dąbrowska: Nie o to chodzi, by przekonać wyborców

Polityczne show udowadniają, że debaty w Polsce nie ma.

Aktualizacja: 08.07.2020 19:16 Publikacja: 07.07.2020 20:08

Zuzanna Dąbrowska: Nie o to chodzi, by przekonać wyborców

Foto: twitter/ Trzaskowski2020

Poniedziałkowe konferencje prasowe kandydatów, czy też może spotkania z publicznością i mieszkańcami, nie miały nic wspólnego z prowadzeniem debaty przedwyborczej, ale za to idealnie oddają istotę polskiej sceny politycznej. Brak jakiegokolwiek dialogu, żółć zalewającą oczy politykom i strach przed wyborcami.

I mimo że to Rafał Trzaskowski bardziej starał się o stworzenie wrażenia, że odpowiada na jakieś pytania i stara się dopuścić do głosu różne opcje polityczne i poglądy, to on też nie znalazł zadowalającego sposobu na to, by móc uwierzyć, że w Polsce jakaś debata w ogóle się toczy.

Andrzej Duda pozwolił natomiast na to, by groteska, która miała zniszczyć moralnie przeciwnika (np. odliczanie czasu dla nieobecnego Rafała Trzaskowskiego), zamieniła show w Końskich w nieudany kabaret. W dodatku z widocznym prompterem, z którego czytał prezydent, co odarło go z iluzji spontaniczności.

Jedyne co pozostanie nam w głowach, to fakt, że prezydent puścił oko do antyszczepionkowców, a Trzaskowski podał szklankę wody dziennikarce „Faktu”. Przede wszystkim jednak nie było między nimi żadnej rozmowy. Nie nastąpiła interakcja.

To symboliczne rozstanie dwóch politycznych światów. Do tej pory były one sobie potrzebne, by konkurować i konfrontować się ze sobą. Teraz wystarczy im mówienie do swoich wyborców, bez tracenia czasu na odpowiadanie na argumenty przeciwnika.

Odpowiedzi te nie są istotne, dlatego, że nie są istotne argumenty, tylko to, kto je wypowiada. Jeśli wypowiada je Trzaskowski, wyborcy Dudy mogą nie słuchać. A jeśli Duda, kanał przełączają wyborcy Trzaskowskiego. Gra wyborcza idzie więc nie o to, kto kogo przekona, tylko o to, kto powie swoim wyborcom coś, co jeszcze bardziej ich zmobilizuje. I żaden przeciwnik do tego potrzebny nie jest. Wręcz przeciwnie: jego prawdziwe słowa mogłyby przecież do kogoś dotrzeć i może – nie daj Boże – przekonać.

Lepiej więc mówić do swoich i dbać o to, by nie przełączali kanału, nie zmieniali rozgłośni czy gazety. To może potem sprawić kłopot przy rodzinnych stołach, ale to już nie będzie kłopot polityków. Może zresztą z czasem rodziny też w całości będą określać się wyłącznie po jednej ze stron i zapanuje wreszcie porządek. Tylko po co wtedy wybory?

Poniedziałkowe konferencje prasowe kandydatów, czy też może spotkania z publicznością i mieszkańcami, nie miały nic wspólnego z prowadzeniem debaty przedwyborczej, ale za to idealnie oddają istotę polskiej sceny politycznej. Brak jakiegokolwiek dialogu, żółć zalewającą oczy politykom i strach przed wyborcami.

I mimo że to Rafał Trzaskowski bardziej starał się o stworzenie wrażenia, że odpowiada na jakieś pytania i stara się dopuścić do głosu różne opcje polityczne i poglądy, to on też nie znalazł zadowalającego sposobu na to, by móc uwierzyć, że w Polsce jakaś debata w ogóle się toczy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej