Leczenie non profit czy no profit

Gdy pojawia się pytanie, czy szpitale powinny zarabiać, towarzyszy temu wiele emocji. Jakie jest najlepsze rozwiązanie dla pacjenta?

Aktualizacja: 27.08.2018 17:50 Publikacja: 27.08.2018 17:50

Lekarze kierują swoich prywatnych pacjentów do publicznych szpitali

Lekarze kierują swoich prywatnych pacjentów do publicznych szpitali

Foto: AdobeStock

Tekst powstał w ramach cyklu WSPIERANIA POLSKIEJ MEDYCYNY

W populistycznym ujęciu, gdy zestawiamy słowa „służba” i „pieniądze”, natychmiast rodzi się protest. Wizja zdrowia pacjenta „sprzedanego” za zysk dla szpitala, brak podmiotowości chorego, który staje się małym trybikiem w wielkiej finansowej machinie – takie skojarzenia są budowane, gdy mówimy o możliwości zarabiania pieniędzy przez placówki medyczne.

– Ci sami, którzy wypowiadają w ten sposób swoje polityczne credo, nie wspominają jednak o tym, że tak samo powinno być w odniesieniu do producentów wyrobów medycznych i produktów leczniczych, dostawców, firm budowlanych realizujących inwestycje w służbie zdrowia czy nawet samego personelu medycznego, który chce zarabiać coraz więcej – mówi prof. Paweł Buszman, prezes zarządu American Heart of Poland. – Czemu zatem tylko szpitale mają być niedochodowe, a my podatnicy mamy ciągle do nich dokładać, skoro inni zarabiają krocie?

Lekarze, pracując w publicznej opiece zdrowotnej, jednocześnie dostarczają usług w prywatnych gabinetach, gdzie zarabiają znacznie więcej niż w publicznym szpitalu, do którego kierują swoich prywatnych pacjentów.

– Ten niejasny i trudny do zrozumienia szary system „służby zdrowia”, oparty jest właśnie na założeniu deficytowego szpitala, na którym wszyscy zarabiają – komentuje prof. Buszman.

Jedne szpitale radzą sobie lepiej, inne gorzej. Wynik finansowy placówki wpływa bezpośrednio na jej działalność, a w tym na jakości usług i opieki medycznej.

Jak można wyliczyć z danych dostępnych na stronach Ministerstwa Zdrowia, dla płatnika podatków w Polsce koszty wykonania procedury medycznej finansowej ze środków NFZ w szpitalu publicznym są o 50 proc. wyższe niż w szpitalu prywatnym. Następuje niekontrolowany wzrost kosztów lecznictwa szpitalnego, nie ma możliwości prawidłowej, rynkowej wyceny procedur medycznych i brakuje stabilizacji finansowej. Nawet doraźne, milionowe dotacje z UE na remonty i doposażenie szpitali nie pozwolą na długoterminowe zrównoważenie działalności szpitalnej, gdyż sprzęt medyczny technologicznie starzeje się już po trzech–pięciu latach.

Kamień u szyi służby zdrowia

Według prof. Buszmana obecna polityka wspierania służby zdrowia prowadzi z jednej strony do obniżenia wycen procedur szpitalnych, z drugiej – do wzrostu kosztów pracowniczych. Wspierane są kadry medyczne poprzez zawyżanie parametrów i wymogów zatrudnienia, dodatki ministerialne dla pielęgniarek (boczny strumień środków, który zmniejsza motywacje do pracy i dalszego podwyższenia kwalifikacji zawodowych). Doprowadza to do sytuacji, kiedy 70–80 proc. przychodów szpitala wydawanych jest na kadry medyczne. A gdzie środki na opiekę medyczną i nowy sprzęt. Gdzie w tej kalkulacji jest pacjent?

– Tak „zdewastowany” rachunek ekonomiczny szpitala powoduje, że odwraca się on od pacjenta, a koncentruje na zaspokajaniu zwiększających się roszczeń pracowniczych i problemach z utrzymaniem płynności – dodaje prof. Buszman. – W takim budżecie brakuje pieniędzy na leczenie chorego i odtworzenie substancji szpitalnej. W konsekwencji społeczeństwo otrzymuje niski poziom usługi medycznej i traci wartość materialną swojego szpitala.

Równi i równiejsi

– Zwykła księgowość i „budżetowe” zarządzanie środkami pieniężnymi w szpitalu są niewystarczające i prowadzą prędzej czy później do katastrofy i utraty płynności, co wymusza dosypywanie naszych, publicznych (czyli naszych) pieniędzy do „dziurawego” jak durszlak budżetu – kontynuuje prof. Buszman. – Prawidłowa wycena procedury medycznej jest kluczowa do uzyskania odpowiedniego wyniku finansowego szpitala. Szpitale o dużych budżetach i wysokich kontraktach z NFZ, wykonujące dużą liczbę procedur mogą liczyć na lepsze wykorzystanie infrastruktury i zmniejszenie tych kosztów w przeliczeniu na pojedynczą usługę. W małych szpitalach, które muszą funkcjonować w sposób ciągły, koszty stałe są wyższe, a wynagrodzenia nieproporcjonalnie wysokie. Ale to te placówki mają najniższe wyceny procedur i niskie budżety. Te szpitale otrzymują też najniższe (lub wręcz zerowe) dotacje ze Skarbu Państwa lub UE.

Ten nierówny i niesprawiedliwy podział powoduje olbrzymią zapaść szpitali na peryferiach, gdzie potrzeby w zakresie opieki zdrowotnej są największe. Natomiast deficyt usług medycznych powoduje dużą nierówność w jakości zdrowia między dużymi miastami wojewódzkimi i stolicą kraju, a małymi miastami i wsią. Wszystko przekłada się na krótsze przeżycie mieszkańców wsi oraz większą umieralność z powodu chorób cywilizacyjnych, głównie chorób układu krążenia.

– Dlatego wyceny procedur i budżety szpitali powinny być negocjowane indywidualnie, tak aby zapewnić zarówno dostępność i jakość wykonywanych procedur na danym terenie, jak i odpowiednie zrównoważony rachunek ekonomiczny szpitala, zapewniający mu długotrwałe i stabilne działanie i rozwój – proponuje prof. Buszman. – Każdy szpital powinien być dochodowy, przy czym szpital publiczny swój dochód może przeznaczyć na spłatę kredytu i cele statutowe, natomiast szpital prywatny w zależności od decyzji swoich fundatorów – na zwrot zainwestowanego kapitału i dalszy rozwój.

Działalność non profit nie oznacza działalności bez zysku (no profit), bo każdy podmiot musi zarabiać pieniądze (publiczny i prywatny), aby mógł utrzymać ciągłość pracy. Instytucje publiczne i fundacje działające jako non profit są zobowiązane do reinwestowania zysków na cele statutowe, ale to nie oznacza, ze nie robią tego prywatne przedsiębiorstwa.

Dyskusja trwa

– Utrzymywanie drogich i nieefektywnych szpitali publicznych, działających non profit i no profit, zarządzanych przez odgórne dyrektywy, oznacza tylko niekontrolowany wyciek naszych wspólnych środków publicznych do roszczeniowych grup zawodowych, dostawców sprzętu i wyrobów medycznych, instytucji parabankowych, zawodowych grup lobbingowych – podsumowuje prof. Buszman. – Czy nie lepiej zatem zapłacić godziwą cenę szpitalowi, niezależnie od tego kto jest jego właścicielem, który zapewni dobrą i dostępną wszędzie usługę medyczną, niż utrzymywać publiczny szpital na skraju bankructwa, do którego musimy ciągle dopłacać i który nie spełnia swojej funkcji?

Dyskusja, dlaczego szpital musi zarabiać, toczy się dalej. Podczas Forum Ochrony Zdrowia w ramach Forum Ekonomicznego 4–6 września w Krynicy na ten temat rozmawiać będą prof. Paweł Buszman, prezes zarządu American Heart of Poland, Katarzyna Fortak-Karasińska, Partner Kancelarii Fortak & Karasiński Radcowie Prawni, Monika Podziewska, prezes zarządu Szpitale Polskie, Marcin Pakulski, prezes zarządu Nafis, Alina Wołoszyn, partner w KPMG w Polsce, Michał Kępowicz, dyrektor ds. relacji zewnętrznych, Philips Polska.

Tekst powstał we współpracy z Eweliną Zych-Myłek, ekspertem komunikacji w ochronie zdrowia

Tekst powstał w ramach cyklu WSPIERANIA POLSKIEJ MEDYCYNY

W populistycznym ujęciu, gdy zestawiamy słowa „służba” i „pieniądze”, natychmiast rodzi się protest. Wizja zdrowia pacjenta „sprzedanego” za zysk dla szpitala, brak podmiotowości chorego, który staje się małym trybikiem w wielkiej finansowej machinie – takie skojarzenia są budowane, gdy mówimy o możliwości zarabiania pieniędzy przez placówki medyczne.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej