Rzeczpospolita: Jak to się stało, że prezes zagranicznego i dynamicznie rozwijającego się banku zostaje wicepremierem w tak socjalnym rządzie? Czy nie obawia się pan, że zostanie pan wykorzystany jako użyteczne nazwisko potrzebne do uspokojenia rynków finansowych?
Mateusz Morawiecki: To dla mnie zaszczyt, że mogę pracować dla Polski w dużo szerszym zakresie niż do tej pory. Ważna jest dla mnie misja tego rządu i główne założenia programowe. Mniej czy bardziej socjalny to nie najlepsze etykiety. Dania czy Szwecja uchodzą za socjalne, a są jednocześnie najbardziej konkurencyjne na świecie. Niemcy podobnie. Do takiego albo jeszcze lepszego modelu powinniśmy dążyć i jego szukać. Zamiast stawiać ostry kontrast pomiędzy sferą społeczną a biznesem, chcę szukać wspólnych mianowników.