Dotychczas niewielu z tej drogi korzystało, bo wojsko w sposób sztuczny ograniczało takie możliwości poprzez ustalanie niskich limitów. Niedawno z takiej ścieżki prawnej skorzystali dwaj rezerwiści wojsk specjalnych, którzy powrócili do służby, aby uczyć żołnierzy WOT podstaw pomocy medycznej.
Istotne jest też założenie zapisane w ustawie, że za takim powołaniem „przemawiają potrzeby Sił Zbrojnych". Wojsko nie potrzebuje bezrobotnych, aby im dać żołd – niemal jak zasiłek. Potrzebuje ludzi o konkretnych specjalnościach. Na co zatem może liczyć bezrobotny? Oficer Wojska Polskiego tłumaczy nam, że zdobędzie umiejętności ogólnowojskowe albo specjalność przydatną dla wojska, np. kierowcy transportera opancerzonego.
O tym, że wojsko nie działa na oślep, niech świadczy katalog specjalności rezerwistów preferowanych do powołania w tym roku. Z informacji, które otrzymaliśmy ze Sztabu Generalnego WP, wynika, że to przedstawiciele korpusów: medycznego, sprawiedliwości i prawnego, duszpasterstwa, finansowego, Sił Powietrznych, ponadto kierowcy, operatorzy sprzętu inżynieryjnego, kucharze.
Sztab Generalny WP zakładał, że w tym roku na szkolenia rezerwy zostanie wezwanych 50 tys. osób. Być może aż tylu z powodu kilkumiesięcznej przerwy nie uda się zebrać. MON informuje, że wojsko jest gotowe przeszkolić nawet 20 tys. ochotników, ale jesienią mają być też powoływani m.in. ci, którzy nie odbyli go wiosną.
Apel ministra ma znaczenie, bo wzmacnia rezerwy mobilizacyjne Sił Zbrojnych. A z tym wojsko ma kłopot od momentu uzawodowienia. Przypomnijmy, że w poprzednim roku wezwano 39 tys. rezerwistów, ale np. w latach 2009–2012 ani jednego.
Istotne jest jednak budowanie rozwiązań systemowych, a tych na razie nie widać. Chodzi o stworzenie specjalnych bonusów dla rezerwistów którzy mają przydział mobilizacyjny. Np. poprzez umożliwienie im odbycia bezpłatnego kursu, w przypadku uzyskania kwalifikacji przydatnych w Siłach Zbrojnych, dofinansowanie studiów, nauki lub stażu w specjalnościach wojskowych.