Mówiąc o propozycjach przedstawianych nauczycielom wicepremier i minister nauki podkreślił, że rząd proponuje "przyspieszenie wzrostu wynagrodzeń, który przewidziany był na przyszły rok".

- Na pewno nie jesteśmy w stanie spełnić tych oczekiwań, które formułują związki zawodowe. Mówią o 1000 złotych do podstawy. To oznacza z dodatkami tak naprawdę ok. 2000 złotych. W skali roku to ok. 17 miliardów. Takich pieniędzy nie ma ani w tegorocznym, ani w przyszłorocznym budżecie - zastrzegł.

Gowin podkreślił, że rząd zdaje sobie sprawę, że "z każdym dniem możliwość strajku (nauczycieli) jest coraz większa" (ZNP zapowiada rozpoczęcie strajku na 8 kwietnia), ale - jak dodał - "odpowiedzialność za budżet, państwo i młode pokolenie skłania nas do mówienia 'szanujemy oczekiwania nauczycieli, ale w tym roku nie stać nas na wyższe podwyżki'".

Jednocześnie - mimo możliwego strajku - wicepremier zapewnił, że egzaminy w szkołach są niezagrożone.

Gowin był też pytany o ostatnie obietnice PiS - tzw. piątkę Kaczyńskiego. Wicepremier przyznał, że w kwestii finansowania propozycje te "nie są dopięte na ostatni guzik, dlatego że gospodarka jest przestrzenią dynamiczną". - Dużo zależy od tego, jakie będzie tempo rozwoju gospodarczego, czy będzie tak jak w 2018 roku pięcioprocentowe czy czteroprocentowe - wyjaśniał.