"Od kilku lat grupa państw europejskich, które z powodzeniem przeszły transformację z sowieckich satelit do demokratycznych członków Unii Europejskiej, jest zaangażowana w coś, co wygląda jak przymusowy marsz wstecz w kierunku autorytaryzmu" - czytamy w "Washington Post".
"Głodne władzy rządy Węgier, Polski i Rumunii zlikwidowały kontrolę i równowagę w sądach, wyciszyły niezależne media i cynicznie skierowały nacjonalistów przeciwko osobom z zewnątrz, od organów unijnych, po finansistę George'a Sorosa. Pocieszające było to, że w tym tygodniu partia rządząca w Polsce, pod presją Brukseli i własnych obywateli, zdecydowała o odwrocie" - piszą autorzy.
Dziennik przypomina, że jeszcze niedawno prezydent Andrzej Duda mówił o Unii Europejskiej jako o "wyimaginowanej wspólnocie", a teraz podpisał nowelizację ustawy o SN.
"Demokracja w Polsce jest w niebezpieczeństwie. Trwa upolitycznienie służb bezpieczeństwa, przekształcanie państwowych mediów w organy propagandowe oraz nacisk na niezależnych dziennikarzy i społeczeństwo obywatelskie".
"Ustępstwo przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej ze strony Prawa i Sprawiedliwości oraz jej lidera Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że Komisja Europejska ma wpływ na dążenia do autorytaryzmu, przynajmniej w Polsce" - uważają autorzy. "Może to zrobić nie za pomocą potęgi militarnej czy gospodarczej, ale dlatego, że większość Polaków chce, aby ich kraj pozostał częścią demokratycznej Europy" - dodają.