- Medycyny chyba nie da się nauczyć od 8.00 do 15.00 po prostu. To jest tak, że zdobywanie doświadczenia, umiejętności praktycznych - temu musi towarzyszyć taki ekstremalny wysiłek. Inaczej to doświadczenie trudno jest nabrać. I myślę, że wszyscy wybitni lekarze mają za sobą doświadczenie bardzo wielu godzin, czasem dni spędzonych w szpitalach. W Stanach Zjednoczonych - uznawanych przez lekarzy za "mekkę" - młodzi lekarze praktycznie mieszkają w szpitalu, przez wiele lat - przekonywał. Zastrzegł jednak, że nikt nie powinien pracować ponad swoje możliwości psychofizyczne.
- Wstyd się przyznać, że miewałem w swoim życiu takie miesiące, w których odbywałem np. 20 dyżurów - mówił Konstanty Radziwiłł w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.
Foto: tv.rp.pl
- Ze względu na sposób zorganizowania systemu służby zdrowia w Polsce i obiektywnie istniejący niedobór lekarzy, niezależnie od zmian organizacyjnych, które robimy i także od różnych starań zwiększających liczbę lekarzy w Polsce, z całą pewnością liczę na to i myślę, że liczą na to też wszyscy polscy pacjenci, że przez kilka następnych lat lekarze będą gotowi do tego, żeby pracować więcej, niż 48 godzin. Bo po prostu inaczej sobie tego systemu nie ułożymy - ocenił.
Pytany o zawieszanie działalności niektórych oddziałów szpitalnych, Radziwiłł zauważył, że żaden z nich nie wstrzymał przyjęć z powodu akcji lekarzy, tylko z powodu ogólnych braków kadrowych. Jako przykład wskazał Kluczbork i Olesno w województwie opolskim. - Po prostu lekarze, zresztą zarabiający naprawdę dużo, bo pomiędzy kilkanaście a dwadzieścia kilka tysięcy złotych, znaleźli sobie inne miejsca pracy. Nie w związku z tym protestem, tylko po prostu poszli gdzie indziej, gdzie pewnie zarabiają jeszcze więcej - mówił szef resortu.
- Dyrektorzy szpitali mają problemy kadrowe bez związku z tą akcją. Po prostu rzeczywiście jest w Polsce za mało lekarzy - zaznaczył.
W jaki sposób te braki można uzupełnić? - W Polsce pracuje około tysiąca lekarzy cudzoziemców, więc nie jest to opcja jakaś "przyszłościowa" - powiedział Radziwiłł. - Ale myślę, że możemy też trochę szerzej otworzyć drzwi dla wysoko wykwalifikowanych ludzi. W Polsce pracuje obecnie około miliona tych osób. Dobrze byłoby, żeby przyjeżdżały nie tylko opiekunki do dzieci, czy robotnicy budowlani, ale także wykwalifikowani ludzie, tacy jak np. lekarze - przekonywał.