1 lipca w Rosji ma odbyć się referendum, w którym Rosjanie zdecydują o przyjętych przez parlament zmianach w konstytucji, w tym umożliwiającej prezydentowi Putinowi ubieganie się o kolejne kadencje i ewentualne pozostanie na stanowisku do 2036 r.
Referendum, planowane pierwotnie na 22 kwietnia, zostało przesunięte z powodu epidemii koronawirusa.
Jak podaje agencja Reutera, ok. 350 członków komisji wyborczych sprzeciwia się organizowania plebiscytu w obecnie planowanym terminie. "Termin 1 lipca stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia naszego oraz obywateli" - oświadczyli protestujący. Dodali, iż nie rozumieją, dlaczego niezbędne jest "takie poświęcenie i ryzyko" i dlaczego głosowanie ma zostać zorganizowane "za wszelką cenę". Według nich, referendum powinno zostać przełożone, ponieważ w Rosji codziennie notuje się tysięce nowych zakażeń koronawirusem
W rosyjskich komisjach wyborczych zasiada łącznie ok. miliona osób. - Skąd ten pośpiech? Dlaczego nie poczekać do września albo nawet do przyszłego roku? - powiedział agencji Reutera członek jednej z moskiewskich komisji, Sergiej Romanczuk.
Kreml zaprzeczył, by o terminie referendum decydowały względy polityczne i zapewnił, że wszelkie niezbędne środki ostrożności zostaną przedsięwzięte. Głosowanie ma trwać siedem dni, w dwóch regionach (w tym w Moskwie) dozwolone ma być głosowanie elektroniczne, a lokale wyborcze mają być na świeżym powietrzu.