Za baryłkę ropy gatunku Brent płacono we wtorek po południu 68 USD za baryłkę surowca gatunku WTI 61,8 USD. Ich ceny spadły więc o ponad 1 proc. w stosunku do poziomu odnotowanego w poniedziałek wieczorem. Ustabilizowały się na podobnym poziomie jak w połowie lipca. Rynek wciąż mierzy się ze skutkami dokonanego w sobotę ataku na największą saudyjską rafinerię.

- Nie jest jasnym, kiedy znów będą działać zakłady dostarczające ponad 5 proc. globalnej podaży ropy. Saudyjski koncern naftowy Aramco deklarował w niedzielę, że do poniedziałkowego popołudnia przywróci jedną trzecią produkcji w rafinerii. Jednakże źródło bliskie tej sprawie powiedziało agencji Reutera, że powrót do pełnych mocy produkcyjnych zajmie tygodnie, a nie dni - przypomina Neil Mellor, analityk BNY Mellon.

Atak na największą rafinerię w Arabii Saudyjskiej może również przyczynić się do poważnego opóźnienia oferty publicznej Aramco. Inwestorzy oraz analitycy liczyli, że będzie to IPO przyniesie nawet 100 mld USD i będzie największe w historii (dotychczasowy rekord - 21,7 mld USD - został ustanowiony przez chińską Alibaba Group). Amin Nasser, prezes Aramco, deklarował, że do IPO jego spółki dojdzie jeszcze przed końcem tego roku a w 2020 r. dojdzie do sprzedaży na giełdzie kolejnych akcji inwestorom. Teraz jest to mocno wątpliwe.

- Byłoby logicznym, gdyby IPO Aramco przesunięto, ze względu na konieczność oceny zniszczeń. Później można się jednak spodziewać, że premia za ryzyko, której będą żądali inwestorzy, jeśli dojdzie do IPO, będzie wyższa - twierdzi Piers Hillier, dyrektor inwestycyjny w Royal London Asset Management.