Jeden z organizatorów protestu, Kholofelo Masha przekonywał, że wszyscy mężczyźni muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za rosnącą skalę aktów przemocy i przemocy seksualnej, której ofiarą padają kobiety i dzieci. BBC odnotowuje, że RPA znajduje się w czołówce niechlubnego zestawienia państw, w których kobiety są najczęściej ofiarami przemocy. Tylko w 2016 roku policja odnotowała 64 tysiące przypadków przemocy seksualnej wobec kobiet.
Na czele marszu w Pretorii szła kobieta ubrana i pomalowana na biało. Niektórzy protestujący mieli ze sobą transparenty, na których wypisano nazwiska kobiet zabitych przez ich partnerów.
- To czas, byśmy wzięli na siebie zbiorową odpowiedzialność za nasze godne pogardy czyny - mówił Masha, który określił siebie mianem "kochającego ojca, brata i wuja".
Jego zdaniem mężczyźni w RPA za długo milczeli i nie robili nic w sprawie przemocy wobec kobiet.
- Słyszysz kobietę krzyczącą za ścianą i śpisz dalej, chociaż wiesz, że dzieje się coś złego. Nikt nie powinien bezkarnie bić i gwałcić kobiety - mówił organizator protestu.