Australia odkrywa potencjał biznesowy swojej liczącej 1,2 mln sztuk populacji wielbłądów, pisze BBC. W ciągu trzech lat produkcja wzrosła z 50 tys. do 180 tys. litrów mleka. Wzrost jest imponujący, choć wynik nadal nikły wobec australijskiej produkcji mleka krowiego, szacowanej w tym roku na 8,6 mld litrów.

Władze spodziewają się do 2021 r. znacznego wzrostu produkcji wielbłądziego mleka, co może oznaczać rzucenie rękawicy krajom północnej i wschodniej Afryki oraz Bliskiego Wschodu, które do tej pory dominowały na tym rynku.

Jest o co się starać, bo cena litra pasteryzowanego mleka z dromaderów sięga 15 dolarów australijskich, czyli 39,6 zł. Czyni go 12 razy droższym od krowiego. Dla porównania litr mleka krowiego 3,2 proc. kosztuje u nas ok. 2,5 zł.

Tajemnica rosnącego zainteresowania może się kryć w przypisywanym mleku właściwościom typu „superfood", czyli wspierającego zdrowie. Konsumenci wierzą, że mleko wielbłądzie ma zdolność do łagodzenia alergii pokarmowych i sezonowych, a nawet jest użyteczne w zmniejszaniu uzależnienia od insuliny i leczenia cukrzycy. Dietetycy tego nie wykluczają, podkreślają jednak konieczność dalszych badań.

Dromader daje średnio 6 litrów mleka dziennie. Australijczycy wysyłają je do klientów w Singapurze, Nowej Zelandii i Hongkongu. Producenci chwalą się, że ich wielbłądy są wolne od wirusa bliskowschodniego zespołu oddechowego (MERS), groźnego dla ludzi, a wykrytego u tych zwierząt w krajach arabskich.