Browar rzemieślniczy Brodacz: Miłość złota jak piwo

Brodacz to młody, polski browar rzemieślniczy, który po dwóch latach wzlotów i upadków zbudował mocną pozycję w rozkręcającej się polskiej branży.

Aktualizacja: 06.05.2017 08:57 Publikacja: 06.05.2017 08:20

Foto: materiały prasowe

– Połączyłem biznesowe aspiracje z miłością do piwa – tak początkach swojej firmy mówi Tomasz Brzostowski, który dwa lata temu założył browar rzemieślniczy Brodacz. Zanim jednak pasje obrócił w biznes przez kilka lat sam, w domowych warunkach warzył piwo.

Z pasji do chmielowego trunku

– Student politechniki musi kochać piwo – śmieje się Tomasz. Na Mazurach, z których pochodzi, nie było sklepów, których asortyment spełniałby jego potrzeby. Dopiero przeprowadzka do Trójmiasta otworzyła przed nim nowe horyzonty – mógł poznawać nowe smaki i studiować receptury nietypowych piw. W miarę picia apetyt rósł, a rynek wciąż nie spełniał jego oczekiwań. Zaczął więc robić piwo w domu – Warzyłem około 40 piw miesięcznie dla siebie i swoich najbliższych – opowiada Brzostowski.

Domowe hobby niebawem przestało mu wystarczać, a ambicje prowadzenia własnej firmy rosły. Brzostowski wszystko postawił na jedną kartę – dwa lata temu rzucił etat handlowca łożyskami tocznymi, zaciągnął pożyczkę dofinansowaną przez fundusz europejski i otworzył własną działalność – Nie znałem dobrze branży, nie znałem panujących w niej zasad. Wiedziałem tylko rosnący trend i modę na piwa rzemieślnicze – mówi Tomasz.

– Poszedłem na żywioł – wspomina. W razie nieudanej próby był gotów oddać pożyczone 50 tys. zł. – Nie była to zawrotna suma, ale odpowiednia ilość pieniędzy, która pozwalała mi założyć firmę bez dożywotniego kredytu. Z perspektywy czasu uważam, że powinienem zainwestować cztery razy więcej, dzięki temu już na starcie miałbym większe możliwości rozwoju – opowiada Brzostowski.

Dwa lata temu pomysł na założenie browaru rzemieślniczego, choć nie był już nowatorski, nadal pozostawał świeży. Raczkujący polski rynek niezależnego piwa jedynie zza granicy mógł czerpać wzorce. Jednak sam biznes w każdym kraju wygląda inaczej, a w Polsce ciągle się tworzy. Nic więc dziwnego, że wielu przedsiębiorców popełnia kosztowne błędy. Brodacz już w pierwszym roku swojego istnienia wypracował zyski. - Początki jednak nie były łatwe, dużo pieniędzy straciłem przez swoją niewiedzę: nietrafione zakupy czy błędy w zaopatrzeniu – wspomina Tomasz Brzostowski.

Błędy, które uczą

Wbrew pozorom rosnąca znajomość branży nie pozwoliła uniknąć Brodaczowi kolejnej biznesowej wpadki – w drugim roku działalności, gdy piwny rynek zwalniał, on zwiększył skalę produkcji, w efekcie podaż przerosła popyt. Błąd spowolnił rozwój firmy, ale nie zahamował go - w 2016 roku Brodacz zanotował 60 procentowy wzrost wyprodukowanego i sprzedanego piwa oraz 20 proc. wzrost przychodów. Dziś sytuacja jest odwrotna, dostępne moce produkcyjne przestają wystarczać. Brzostowski pytany o prognozy na rok 2017 odpowiada krótko – Zobaczymy, na razie jest dobrze.

Dziś nie daje się już zaskoczyć branży i, jak przekonuje, nie boi się również konkurencji – Mamy pomysł na siebie. W tej chwili na rynku jest niewiele podmiotów, które w 100 procentach poświęcają się warzeniu piw, traktując je jako biznes. – zapewnia. Właściciel Brodacza wie, że drogą do sukcesu jest nie tylko jakość piwa, ale również wizerunek całej firmy, dlatego dużą wagę przykłada do reklamy i marketingu.

Brodacz swoją działalność rozpoczynał jednoosobowo – Brzostowski jednocześnie był piwowarem, handlowcem, zaopatrzeniowcem i marketingowcem. Dziś piwo ważą cztery osoby pod okiem profesjonalnego piwowara, pozostałe zadania Tomasz zleca pracownikom zewnętrznym.

Brzostowski przez dwa lata swojej działalności obronną ręką wychodził z biznesowych opresji, nie tracił zapału i pasji. Branża piwowarska ma jednak swoje ciemne strony – Największą zmorą są nieterminowe płatności kontrahentów i niekompetencja ludzi – przyznaje Brzostowski, ale nie poddaje się – Chcę rozbudowywać firmę, poszerzać dystrybucję, a w przyszłości wybudować własny browar.

Rynek z perspektywami

W Polsce biznes browarów rzemieślniczych dopiero raczkuje. Wprawdzie największy boom ma już za sobą to rynek wciąż notuje wzrost – w ciągu ostatnich pięciu lat nad Wisłą powstało ok. 150 browarów craftowych. Dla porównania, jak podaje Stowarzyszenie Regionalnych Browarów Polskich, jeszcze w 2013 w Polsce było 97 producentów piwa, a trzy lata wcześniej jedynie 65. Najprawdopodobniej trend będzie się utrzymywał. W Stanach Zjednoczonych od 1976 roku, kiedy zaczęły powstawać pierwsze browary rzemieślnicze, piwowarom udało się opanować blisko 12 proc. rynku, w Szwecji każdego roku dwukrotnie przybywa małych, piwnych przedsiębiorców, u naszych czeskich sąsiadów jest już czterystu. Rynek rośnie w siłę, a polski konsument jest coraz bardziej świadomym klientem. Na piwnym rynku, poza samymi browarami powstaje coraz więcej tzw. multi-tapów, czyli barów które oferują wiele rodzajów piw z całego świata. Tradycyjne puby również wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów wzbogacając swój asortyment o rzemieślnicze piwa.

Opinia

Paweł Leszczyński, sędzia piwny, współorganizator Warszawskiego Festiwalu Piwa

Słowo „rzemieślnicze", to próba przełożenia angielskiego słowa „craft", i związanego z nim fenomenu. Ponieważ w Polsce nie istnieje ani prawna, ani zwyczajowa definicja browarów rzemieślniczych, trudno wypowiedzieć się na ten temat. Zazwyczaj, mówiąc o browarze rzemieślniczym, mamy na myśli niewielki, często rodzinny, zakład produkcyjny, w którym właściciel, lub właściciele są piwowarami, i sami decydują o charakterze warzonego przez nich piwa, a jego jakość ma bezpośredni związek z ich wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem. Często mianem browarów rzemieślniczych określa się również tzw. browary kontraktowe, które warzą piwo w istniejących już browarach, i mają bardzo różny wpływ na piwo, które sprzedają. Od 2012 roku nie było żadnych badań z zakresu produkcji browarów rzemieślniczych, ale myślę, że można oszacować ich udział w rynku na 0,5 do 1 proc. Branża rzemieślnicza jest bardzo dynamiczna i coraz bardziej konkurencyjna. Jest w niej jeszcze miejsce dla wielu browarów, ale sukces osiągną ci, którzy posiadają wiedzę z zakresu warzenia piwa, dystrybucji i promocji. Specjaliści rekrutują się ze środowiska piwowarów domowych, a od niedawna, również spośród absolwentów wyższych studiów specjalistycznych. W porównaniu z innymi rynkami, piwo rzemieślnicze na pewno nie jest tylko chwilową modą, ale to stały zwrot w trendach konsumenckich. Zamiast kupować dużo tanich piw, świadomi klienci wolą zapłacić więcej za produkt wysokiej jakości, i nie wrócą już do pozbawionego smaku produktu z koncernu.

– Połączyłem biznesowe aspiracje z miłością do piwa – tak początkach swojej firmy mówi Tomasz Brzostowski, który dwa lata temu założył browar rzemieślniczy Brodacz. Zanim jednak pasje obrócił w biznes przez kilka lat sam, w domowych warunkach warzył piwo.

Z pasji do chmielowego trunku

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”
Przemysł spożywczy
Włoska restauracja daje darmowe wino klientom. Warunkiem posiłek bez telefonu
Przemysł spożywczy
Polacy przestaną kupować chiński miód? Mogą na to wpłynąć nowe przepisy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Przemysł spożywczy
FAO: ceny żywności wzrosły w marcu po 7 miesiącach spadku