Na rekordowy wynik branży piwnej pracowała w ubiegłym roku i pogoda, i sport, a nawet historycznie niskie bezrobocie. Jednolita przez wiele lat oferta w końcu uległa silnym zmianom, tanie piwo traci klientów, żywiołowo, bo nawet o 40 proc., rosła sprzedaż najdroższych piw. Najbardziej wzrosła atrakcyjność niszowych do niedawna półek, czyli piwa bezalkoholowego oraz piw rzemieślniczych.
Zmiany na półkach
Sprzedaż piwa w sklepach sięgnęła w ubiegłym roku rekordowych 16,8 mld zł. Wprawdzie 80 proc. rynku należy do jasnych lagerów, ale specjalności w ciągu kilku lat piwnej rewolucji wypracowały sobie już 2,5 proc. wartości sprzedaży, a bezalkoholowe – 3,1 proc. To bardzo atrakcyjne półki, bo producenci osiągają na nich dużo wyższe marże. – Kupujemy piwo markowe i coraz droższe, im wyższa półka cenowa, tym silniejsza dynamika sprzedaży. Piwa droższe to piwne specjalności i piwa bezalkoholowe, które były rewelacją w ubiegłym roku – mówi Agata Lorenc, dyrektor ds. klientów w Nielsenie.
Czytaj także: Rum zdobywa gardła klientów z dużych miast
Co jest kraftem?
Duże browary patrzą więc z rosnącym zainteresowaniem na rynek piwnych specjalności, a więc i na nazwę „piwa kraftowe". – Wszyscy wiemy, jak ci ludzie mogą patrzeć ze swojej perspektywy, jeśli ktoś nazywa piwem rzemieślniczym coś, co oni uważają, że oni tylko produkują – powiedział Igor Tikhonov, prezes Związku Browary Polskie, na spotkaniu podsumowującym 2018 rok. Jego zdaniem trudno jest określić, co jest rzemiosłem. – Można powiedzieć, że rzemiosłem jest to, co zostało stworzone przez dotyk rąk ludzkich, a przecież piwo koncernowe też jest produkowane przez człowieka – dodał Tikhonov.