Bydgoski Nitro-Chem zawojował swoim trotylem Europę, Afrykę i Amerykę

Bydgoski Nitro-Chem zawojował Europę, Afrykę i Amerykę. Teraz sprzedaje technologie TNT w Indochinach.

Aktualizacja: 19.05.2016 05:55 Publikacja: 18.05.2016 21:00

Wynaleziony w XIX w. przez Niemców TNT w Nitro–Chemie, jest podstawą biznesu

Wynaleziony w XIX w. przez Niemców TNT w Nitro–Chemie, jest podstawą biznesu

Foto: materiały prasowe

Fabryka, zatrudniająca 320 specjalistów, zdolna dostarczyć na rynek 10 tys. ton trotylu rocznie, jest dziś w krajach atlantyckiej koalicji największym producentem TNT (trinitrotoluenu) i eksportowym prymusem w zbrojeniówce. 85 proc. przychodów czerpie z zagranicy. Zeszły rok był pod tym względem rekordowy: obroty spółki przekroczyły 150 mln zł.

– Zbudowaliśmy pozycję firmy w niecałą dekadę. By wejść do elity wybuchowego biznesu, wystarczyło produkować wysokoenergetyczne materiały (także heksogen i oktogen) najwyższej jakości, miarkować ceny i całą firmę organizacyjnie przestawić na eksport – wyjaśnia Tomasz Ptaszyński, prezes zakładów.

Bydgoski trotyl pokonał nawet skandynawską konkurencję, bo ma doskonałe parametry użytkowe. Dzięki wyjątkowej czystości chemicznej (niskiej zawartości substancji nierozpuszczalnych) pozwala nabywcom na tworzenie własnych mieszanek wysokoenergetycznych i, co nie mniej ważne, na bezproblemowe elaborowanie, czyli napełnianie nim amunicji.

Pożytki z offsetu

Znawcy rynku materiałów wybuchowych przyznają, że oprócz nadzwyczajnych właściwości polskiego TNT to niedoceniane w zbrojeniówce zamówienia offsetowe z USA i certyfikaty dostawcy US Army pozwoliły bydgoskiemu producentowi zbudować międzynarodową markę. Umowa kompensacyjna z Lockheed Martin w 2013 r. , związana z kontraktem na samoloty F-16, zmusiła Amerykanów do zamówienia pierwszych partii bydgoskiego trotylu. W koncernie ATK jakość wysokoenergetycznych materiałów z Bydgoszczy zrobiła wrażenie i po wygaśnięciu zobowiązań offsetowych natychmiast podpisano kolejną, wieloletnią umowę. Potem było już łatwiej: materiały wysokoenergetyczne zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych zamawiali Dyno Nobel (górnictwo), amerykański zbrojeniowy koncern General Dynamics, rakietowy izraelski Rafael, państwowy przemysł surowców skalnych Algierii, Kanada i wyjątkowo długo nieufne górnicze i drogowe koncerny z RPA.

W Europie państwowy Nitro-Chem w połowie minionej dekady perfekcyjnie wykorzystał słabość konkurentów. Produkcja materiałów kruszących na kontynencie była już przestarzała i niedoinwestowana. – Przebudowaliśmy firmę kadrowo, uznaliśmy, że tylko eksport zagwarantuje rozwój, pilnowaliśmy jakości i wygraliśmy swoją szansę – wylicza prezes Ptaszyński. Zamówienia popłynęły z Niemiec, Francji, Szwecji, Hiszpanii. Z czasem do grona kontrahentów dołączyli przedsiębiorcy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Korei Płd. i Turcji.

Rachunki z przyrodą

W końcu zeszłego roku Nitro-Chem skończył w Wietnamie budowę licencyjnej linii technologicznej do produkcji TNT. W tym roku najnowocześniejsza w Indochinach fabryka trotylu do celów cywilnych ruszy pełną parą.

Dzięki eksportowej koniunkturze znalazły się pieniądze na rozwój. Inwestycje w badania przyniosły efekt: Nitro-Chem jest już w elitarnym gronie kilku w świecie producentów tzw. mało wrażliwych materiałów wybuchowych. Do końca tego roku po latach przygotowań wystartuje w bydgoskiej spółce produkcja tych środków bojowych nowej generacji. Armie od lat szukały materiału wybuchowego odpornego na przypadkowe udary i przestrzeliny, bo podnoszą bezpieczeństwo żołnierzy i transportu środków bojowych. – Liczymy teraz na zamówienia Sił Zbrojnych RP i zaoferujemy nasz nowy produkt za granicą – mówi szef Nitro-Chemu.

Bydgoska spółka dzięki unijnemu wsparciu zbudowała też cywilną drugą nogę biznesu. Na rynek krajowy i eksport już trafia Triniflex, folia do pakowania żywności robiona w bydgoskich zakładach według własnej technologii i traktowana jako ważne źródło dochodów stabilizujących przychody z militarnego biznesu.

Koniunkturę na materiały wysokoenergetyczne firma postanowiła wykorzystać także na wyrównanie rachunków z przyrodą. Produkcja trotylu wymaga ogromnych ilości wody. Nitro-Chem zainwestował w ostatnich latach ponad 20 mln zł w oczyszczalnię ścieków i zamknięcie obiegu wody technologicznej. W tym roku ruszy drugi, finalny etap budowy, który ostatecznie doprowadzi standardy ochrony środowiska do europejskiego poziomu.

Fabryka, zatrudniająca 320 specjalistów, zdolna dostarczyć na rynek 10 tys. ton trotylu rocznie, jest dziś w krajach atlantyckiej koalicji największym producentem TNT (trinitrotoluenu) i eksportowym prymusem w zbrojeniówce. 85 proc. przychodów czerpie z zagranicy. Zeszły rok był pod tym względem rekordowy: obroty spółki przekroczyły 150 mln zł.

– Zbudowaliśmy pozycję firmy w niecałą dekadę. By wejść do elity wybuchowego biznesu, wystarczyło produkować wysokoenergetyczne materiały (także heksogen i oktogen) najwyższej jakości, miarkować ceny i całą firmę organizacyjnie przestawić na eksport – wyjaśnia Tomasz Ptaszyński, prezes zakładów.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjedzie na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie