Superdziała ze Stalowej Woli robią miejsce rakietowej „Wiśle”

Artyleryjską zbrojownię z Podkarpacia rozpędzoną wielomiliardowymi zamówieniami na haubice i samobieżne moździerze mogą wyhamować Patrioty.

Aktualizacja: 16.01.2019 08:52 Publikacja: 15.01.2019 20:00

Superdziała ze Stalowej Woli robią miejsce rakietowej „Wiśle”

Foto: hsw.pl

Na razie artyleryjskie kontrakty – efekt przyspieszonego wyścigu zbrojeń zainicjowanego przez ministra Antoniego Macierewicza – zapewniły hucie niebywałą passę. Ale rakietowa transakcja stulecia związana z tarczą powietrzną „Wisła" skutecznie drenuje budżet MON i wstrzymuje pozostałe zbrojeniowe inwestycje.

Czytaj także: Zanim pancerny Borsuk da ognia

Szacowany na ok. 4,5 mld zł pakiet zamówień artyleryjskich na superdziała – kraby i raki – skupił uwagę decydentów na pełnej mobilizacji podkarpackiej zbrojowni. Udało się uporządkować finanse HSW i przeprowadzić program naprawczy. Dzięki temu dziś tzw. moduły ogniowe armatohaubic Krab i zautomatyzowanych moździerzy 120 mm Rak, czyli broń i cały system towarzyszących pojazdów dowodzenia, amunicyjnych, technicznych, trafiają do armii bez opóźnień. A dzięki inwestycjom, można nawet myśleć o obniżeniu kosztów, zwiększeniu tempa i poprawie jakości.

Roboty w HSW

Bartłomiej Zając, nowy prezes podkarpackiej zbrojowni, z satysfakcją opowiada, że w wyposażanej w ostatnim roku nowej hali do zautomatyzowanej obróbki pancerzy lada chwila ruszy produkcja.

– Mamy już za sobą odbiory wielkich skanerów rentgenowskich do sprawdzania jakości prac spawalniczych, na liniach montażowych stają pierwsze w krajowej zbrojeniówce przemysłowe roboty, a za kilka tygodni uruchomiona zostanie gigantyczna sterowana komputerowo obrabiarka do frezowania stalowych kadłubów ciężkich bojowych pojazdów – mówi Zając.

Nowy, mianowany tuż przed świętami Bożego Narodzenia szef podkarpackiej spółki doskonale wie, o czym mówi. Jako początkujący inżynier stawiał pierwsze kroki w HSW i tam zdobywał kolejne szlify. Potem prowadził i nadzorował w hucie kluczowe rozwojowe programy zbrojeniowe m.in. artyleryjskich krabów i raków.

I właśnie z rakami – samobieżnymi moździerzami z unikalnymi automatami ładowania i cyfrowymi systemami kierowania ogniem – może być teraz poważny problem. –Wkrótce uporamy się z realizacją kontraktu z 2016 roku i 64 moździerze 120 mm wraz z pojazdami wsparcia zgodnie z wartym prawie 1 mld zł zamówieniem trafią do armii. Pozostaje pytanie – co dalej? Bez szybkich decyzji MON i kolejnych zamówień na raki, choćby dla tworzonej obecnie nowej 18. dywizji, staniemy przed koniecznością wygaszenia produkcji tej broni – mówi Zając.

– A jej powtórne uruchomienie po przerwie będzie wyjątkowo skomplikowane i kosztowne – zaznacza prezes. – Szacujemy, że znacząco droższy – co najmniej o jedną czwartą – może być też potem nowy, gotowy sprzęt. Odbudowanie sieci kooperacyjnych powiązań i dostawców ważnych komponentów (a jest ich co najmniej kilkunastu) to zawsze dodatkowe ryzyko i znaczący wydatek – dodaje.

Jeśli nie będzie nowych zamówień MON na raki, produkcję trzeba będzie przerwać.

Kosztowne patrioty

– Polityka kontraktowania strategicznej broni w wojsku staje się coraz mniej przewidywalna i rzecz nie dotyczy tylko raków. Cieniem na najważniejszych wojskowych zakupach położył się w znaczącej mierze kontrakt na amerykańską tarczę antyrakietową – twierdzą eksperci. A miliardy zarezerwowane na patrioty z USA bezlitośnie drenują budżet MON.

– Finansowe konsekwencje wielkich wydatków na program „Wisła" będziemy ponosić jeszcze przez dekady – ocenia Jerzy Reszczyński, ekspert militarny i znawca broni artyleryjskiej. – Nic dziwnego, że MON i wojskowi zamilkli w sprawie przyszłości stalowowolskich raków – dodaje. Prezes Zając nie traktuje importu patriotów jako bożego dopustu, bo HSW jest włączona w program „Wisła" i wyprodukuje wyrzutnie dla amerykańskich antyrakiet.

– Poradzimy sobie, to żaden cud techniki. A od amerykańskiego koncernu Raytheon będziemy się uczyć zarządzania realizacją dużych programów obronnych – obiecuje szef HSW. Prezes Zając stanowczo zaprzecza, że liczenie każdego grosza w MON z powodu patriotów przenosi się także na inne produkty podkarpackiej huty, np. produkcję armatohaubic. Ale uważni obserwatorzy twierdzą, że ostatni poślizg w odbieraniu przez MON kolejnej partii gotowych krabów z HSW ma swoje źródło właśnie w „Wiśle". – Realizacja kontraktu na system artyleryjski Regina przebiega bez zakłóceń – ucina szef HSW.

Na razie artyleryjskie kontrakty – efekt przyspieszonego wyścigu zbrojeń zainicjowanego przez ministra Antoniego Macierewicza – zapewniły hucie niebywałą passę. Ale rakietowa transakcja stulecia związana z tarczą powietrzną „Wisła" skutecznie drenuje budżet MON i wstrzymuje pozostałe zbrojeniowe inwestycje.

Czytaj także: Zanim pancerny Borsuk da ognia

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie