- Pilnie potrzebujemy odpornego na ataki rakietowego parasola, który będzie mógł obronić strategiczne baterie Patriot, zgrupowania wojsk, polowe składy materiałów bojowych i sprzętu, w tzw. strefie rażenia atakujących samolotów, śmigłowców i bojowych dronów nieprzyjaciela. W wojskowych planach taką rolę w Siłach Zbrojnych RP ma spełnić system Narew. - Tylko szczelna, wielowarstwowa, zintegrowana obrona powietrzna, w której swoją rolę mają do odegrania Patrioty, ale też trudne do zniszczenia mobilne baterie taktycznych rakiet krótkiego zasięgu ma sens – mówi Marek Borejko, dyrektor Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
Technologiczne wyzwanie dla zbrojeniówki
Dyrektor Borejko nie ukrywa, że program Narew jest ważny także dla zbrojeniówki. Kolejne ekipy w MON od lat deklarowały, że zbudowanie przeciwlotniczej tarczy krótkiego zasięgu powierzą polskim fabrykom. Tym bardziej, że rodzimy przemysł nie musiałby kluczowych komponentów broni tworzyć od zera. Wojsko już kupuje w krajowych firmach komponenty niezbędne do tworzenia przyszłego systemu Narew: to najnowsze stacje radiolokacyjne i systemy dowodzenia z PIT – Radwaru, bezpieczne środki komunikacji z wojskowych zakładów łączności czy systemy identyfikacji swój-obcy IFF albo specjalistyczne platformy transportowe i pojazdy.
Czytaj także: Znów zmiana w PGZ. Człowiek premiera dopilnuje fabryk broni
Za kilka lat gotowy będzie najnowszy unikalny polski trójwspółrzędny radar wstępnego wykrywania VHF, działający w paśmie metrowym. Jest jednym z największych osiągnięć polskiej radiolokacji. Potrafi namierzyć „niewidzialne” obiekty chronione technologiami stealth i uznawane za praktycznie niewykrywalne. Trwają też zaawansowane prace nad radiolokatorem Sajna. To wielofunkcyjny radar kierowania ogniem dostosowany do pracy wielokanałowej czyli śledzenia i naprowadzania pocisków na wiele celów naraz. W tym samym czasie wdrożona zostanie do Sił Zbrojnych RP także stacja elektronicznego rozpoznania PET/PCL, całkowicie pasywna, a więc nieemitująca elektronicznych sygnałów, trudna do wykrycia i zniszczenia przy pomocy broni antyradiolokacyjnej.
Brakuje tylko rakiet
- Mógłbym podać liczne przykłady potwierdzające kompetencję naszych informatyków w dziedzinie integracji i programowania całych bardzo złożonych systemów bojowych, takich jak Kobra, Regina, Newa S.C., które podobnie jak centrum kierowania obroną powietrzną SAMOC Przelot, pełnią już bojową służbę nie tylko w polskiej armii – mówi dyr. Borejko. Szef Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w PGZ przyznaje że rodzimej zbrojeniówce do samodzielnego skonstruowania oręża dla przeciwlotniczej Narwi brakuje tylko efektorów, czyli budowanych w kraju nowoczesnych, kierowanych pocisków i wyrzutni – najszybszą drogą do ich pozyskania jest zakup licencji. - Chodzi o zagraniczne technologie przeciwlotniczych precyzyjnych rakiet z wieloimpulsowymi silnikami naprowadzanych wielokanałowo (broń może wówczas przechwycić równocześnie wiele celów), o zasięgu ok. 20 km – tłumaczy Borejko. - W Polsce nigdy takich pocisków nie produkowaliśmy. Aby zbudować samodzielnie kompetencje w tej dziedzinie, potrzeba dekady. Dobrze wynegocjowany zakup wartościowej licencji skróciłby ten proces przynajmniej o połowę – tłumaczy specjalista z PGZ.