Cytowany przez AFP rzecznik policji w Kampali Emillian Kayima podał, że zatrzymanie mężczyzny, które miało miejsce w czwartek, "jest związane z fałszywym kontraktem na sprzedaż broni".
Według rzecznika, Ugandyjczyk Sam Ssimbwa skontaktował się z firmą BMP twierdząc, że działa z upoważnienia ministerstwa obrony Ugandy, które poszukuje dostawcy czołgów, transporterów, pojazdów opancerzonych, sprzętu artyleryjskiego i wyposażenia do tłumienia zamieszek.
Policja poinformowała, że w rozmowach z BMP Ssimbwa przedstawił dokumenty o rzekomym przetargu rozpisanym przez ugandyjskie ministerstwo obrony. Firma zaś miała mianować go swoim reprezentantem w rozmowach, które miały doprowadzić do podpisania kontraktu ze stroną ugandyjską. Do momentu zatrzymania "dostał 520 tys. euro (jako zwrot) kosztów konsultingu związanego z transakcją" - powiedział rzecznik policji.
Firma BMP nie odpowiedziała we wtorek na prośbę o kontakt z PAP. Natomiast ambasada RP w Kenii, akredytowana także m.in. w Ugandzie, poinformowała PAP, że wie o dwóch tego typu przypadkach, a w jednym z nich - po sygnale od polskiej firmy - interweniowała w ministerstwie obrony Ugandy.
"Słyszałem, że były takie dwie firmy; jedna z nich do nas dotarła, ale w tej chwili nie przypominam sobie jej nazwy. Staraliśmy się jej pomóc. (...) Firma miała kontrakt, który wyglądał tak, jakby został podpisany rzeczywiście przez oficjeli ministerstwa obrony, ale kiedy zgłosiliśmy się do tego ministerstwa, powiedzieli nam, że to nikt od nich, lecz jakiś oszust" - powiedział PAP polski charge d'affaires w Nairobi Sergiusz Wolski.