Zapowiedź szczytu amerykańsko-rosyjskiego nie jest zaskoczeniem. Obaj prezydenci dawali od dawna do zrozumienia, że wcześniej czy później do takich rozmów musi dojść. Putin zgłaszał takie oferty regularnie także w wypowiedziach dla amerykańskich stacji telewizyjnych. Donald Trump z kolei zaskoczył wszystkich wypowiedzią na pokładzie Air Force One w drodze ze spotkania państw G7 do Singapuru na rozmowy z Kim Dzong Unem.
– 25 proc. naszego czasu w trakcie G7 w Charlevoix poświęciliśmy na rozmowy o Rosji. Dlatego wyraziłem pogląd, że lepiej by było, gdyby w nich uczestniczyli Rosjanie – wyjaśnił prezydent.
Czytaj także: Putin nie chce przyjechać do Białego Domu?
Słowa te przyjęto z wdzięcznością na Kremlu. Tam właśnie w czasie środowego spotkania Władimira Putina z doradcą Trumpa Johnem Boltonem uzgodniono warunki rozmów prezydentów Rosji i USA.
Doradca rosyjskiego prezydenta Jurij Uszakow przedstawił całą listę problemów, jakie Putin chciałby przedyskutować z Trumpem. Prócz rozbrojenia jądrowego najbardziej zależy Rosji na wymianie poglądów na temat konfliktu w Syrii , „kryzysu wewnętrznego Ukrainy", spawy Korei Płn. oraz wystąpienia USA z porozumienia atomowego z Iranem.