Nie będzie żadnego porozumienia USA z talibami w Afganistanie. Przynajmniej na razie. Ponad rok temu Amerykanie rozpoczęli negocjacje z talibami, kontrolującymi już większą część terytorium Afganistanu. Prezydent Trump dawał wtedy do zrozumienia, że możliwe byłoby wycofanie 14 tys. amerykańskich żołnierzy z kraju.
– Musimy obserwować, co się dzieje. Nie jestem przekonany, że do porozumienia w ogóle dojdzie – oświadczył Donald Trump w piątek, dwa dni przed upływem terminu wyznaczonego negocjatorowi Białego Domu Zalmayowi Khalilzadowi, który miał do 1 września tego roku zamknąć negocjacje z talibami kontrolującymi już ponad połowę terytorium kraju, choć niewiele więcej niż kilkanaście procent ludności.
Talibowie odzyskują stopniowo tereny utracone od czasu inwazji Amerykanów wspieranych przez sojuszników w 2001 roku po ataku Al-Kaidy na Word Trade Center. Talibowie odmówili wtedy wydania Osamy bin Ladena, szefa Al-Kaidy.
Trapiona dezercjami armia afgańska od dawna nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa w kraju. Ponosi przy tym ogromne straty. Jak twierdzi prezydent Ashraf Ghani, jedynie w czasie jego prezydentury, czyli od roku 2014, zginęło 45 tys. afgańskich żołnierzy w walkach z talibami. Ciężar powstrzymywania islamskich radykałów spoczywa właściwie na barkach US Army.
Trwająca już 18 lat wojna kosztowała amerykańskich podatników co najmniej 760 mld dol. Zginęło ponad 2300 żołnierzy, a niemal 20 tys. zostało rannych. Prezydent Trump zamierzał położyć temu kres.
W ciągu ośmiu rund negocjacyjnych z talibami w Katarze Zalmay Khalilzad, amerykański dyplomata pochodzący z Afganistanu, zdołał wynegocjować niektóre punkty przyszłego porozumienia. Talibowie domagali się całkowitego wycofania obcych sił z Afganistanu w ciągu sześciu miesięcy. Amerykanie gotowi byli opuścić kraj najdalej w czasie 18 miesięcy. Talibowie gwarantowali, że Afganistan nie stanie się nigdy w przyszłości bazą dla międzynarodowego terroryzmu.
Do dyskusji pozostały ustalenia dotyczące współpracy obecnego rządu Afganistanu z talibami. Ci ostatni domagali się anulowania zapowiedzianych na koniec września wyborów prezydenckich. Ich zdaniem krajem powinien rządzić w okresie przejściowym rząd tymczasowy z ich udziałem. Wszystko to wymagałoby międzynarodowych gwarancji nie tylko państw regionu oraz zabezpieczeń uniemożliwiających wybuch wojny domowej. W tej kwestii brakuje pomysłu na rozwiązanie.
Formalnie rzecz biorąc, rozmowy z talibami toczą się dalej. Szanse na porozumienie maleją jednak w miarę wzrostu ich aktywności militarnej. Ostatnio zaatakowali miasto Kunduz na północy kraju.