Donald Tusk w ostatnim tygodniu przemawiał na uniwersytetach w Warszawie i Poznaniu. Po jego wystąpieniach odżyły spekulacje, czy po zakończeniu swojej kadencji jako przewodniczącego Rady Europejskiej, nie wróci do polskiej polityki.

Ryszard Czarnecki w rozmowie z Radiem Maryja zauważył, że "regulacje unijne są jednoznaczne – takie osoby nie powinny prowadzić żadnej kampanii wyborczej". Jako przykład zaangażowania w kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wymienił także Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, który gościł w Polsce na zaproszenie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Wiosny. - Kiedy po raz pierwszy przyjeżdżał do Polski, nawet nie wziął urlopu - zauważył europoseł PiS.

Zdaniem Czarneckiego "Donald Tusk wcale nie jest tu wartością dodaną dla opozycji". - Człowiek z taką kartoteką może działać, jak płachta na byka dla bardzo wielu wyborców, którzy pamiętają, jak wiele tysięcy młodych Polaków opuściło wtedy kraj - stwierdził.

- Polacy poznają się na człowieku, który kiedyś własną twarzą firmował podwyższenie wieku emerytalnego, upadek przemysłu stoczniowego na czym skorzystały niemieckie stocznie. Firmował także zamiatanie pod dywan afery Amber Gold, afery hazardowej i wielu innych afer - mówił Czarnecki.

Eurodeputowany zauważył, że wkrótce Donald Tusk ma otrzymać nagrodę "Człowieka roku Gazety Wyborczej", a rok temu identycznie wyróżniony został Timmermans. - Tusk wcześniej odebrał wiele nagród od niemieckich towarzystw, fundacji. Jest chyba tym politykiem wywodzącym się z Polski - mówię o osobach żyjących - który ma najwięcej tego typu nagród od Niemców. To też jest charakterystyczne - ocenił.