Brak pracowników dotyczy jednak mniej stanowisk biurowych a bardziej pracowników magazynowych i kierowców. „Przyczyny, najprościej rzecz ujmując, są dwie: coraz więcej pracy do wykonania (jako rezultat rozwoju gospodarczego, zwłaszcza w sektorach e-commerce i B2C) oraz brak „rąk do pracy”. Niestety populacja nie wzrasta, a dodatkowo co raz mniej jest chętnych do wykonywania pracy na magazynie czy za kierownicą samochodów dostawczych czy kurierskich, głównie ze względu na specyfikę tej pracy (wielogodzinna, trudna, w niekoniecznie komfortowych warunkach, często w godzinach nocnych)” -komentuje Adam Kwiatkowski, Dyrektor Zarządzający Grupą Geis w Polsce. I nie chodzi tu tylko o wynagrodzenia. „Często, a zwłaszcza w komentarzach na różnych forach internetowych, spotyka się opinie mające być remedium na brak pracowników sprowadzające się do jednej „złotej rady”: pracodawco, płać więcej, to nie będziesz miał problemów ze znalezieniem pracowników” – dodaje Kwiatkowski. Owszem jest to do pewnego stopnia skuteczne rozwiązanie, ale raczej łagodzące objawy niż leczące przyczyny, bo prawdziwym problemem jest brak ludzi do fizycznej pracy, których jest coraz mniej. Należy się przeorganizować, zmienić nasze procedury i procesy (i to zarówno po stronie operatorów logistycznych jak i po stronie odbiorców naszych usług), aby tymi samymi, a może mniejszymi siłami i mocami być zdolnym do wydajniejszej pracy. To się już poniekąd dzieje – każdy z nas słyszał już o rozwiązaniach wynikających np. z procesów automatyzacji, czy wykorzystania AI (sztucznej inteligencji). „To wszystko oczywiście może pomóc, pytanie tylko czy dostatecznie szybko i czy dostatecznie efektywnie (przynajmniej na początku wdrażania tych rozwiązań)” -podsumowuje Dyrektor Zarządzający Grupą Geis PL.
„Z drugiej strony mamy do czynienia ze ślepym zauroczeniem wartymi miliony złotych czy EUR rozwiązaniami technicznymi, które miałyby być lekiem na wszystkie nasze bolączki spowodowane niedoborem pracowników. One mogą pomóc, ale mamy też widoczną tendencję (kto wie czy nie jako reakcja na informatyzację i technizację procesów) do mówienia – i uważam że słusznie – że prawdziwy biznes powstaje i rozwija się w relacji H2H czyli „human to human” („człowiek z człowiekiem” czy „osoba z osobą”).
Dlatego należy zawsze, oprócz optymalizacji procesów i nowoczesnych rozwiązań technicznych, kłaść duży nacisk na pracę z zespołem” -przestrzega.
Firmy zastanawiają się, jakie inicjatywy związane z rynkiem pracy w sensie ogólnym oraz systemowym, pomogłyby rozwiązać część problemów branży TSL z obecnymi wymaganiami rynku pracy. „Moim zdaniem trudno o jedną receptę lub lekarstwo. Albo patrzę na problem zbyt płytko, albo zbyt blisko, ale nie sądzę, żeby jakiekolwiek regulacje ogólne dotyczące rynku pracy miały coś zmienić w dostępności pracowników” – komentuje Adam Kwiatkowski. Regulacje umożliwiające zatrudnianie pracowników spoza UE czy więźniów już są i działają bardzo dobrze. Inicjatywa i pomysłowość leży tak naprawdę po stronie i klientów i operatorów. Z jednej strony to optymalizacja wewnętrznych procesów i rozwiązań technicznych prowadząca do poprawienia wydajności pracy (więcej efektu mniejszymi zasobami) z drugiej strony centra logistyczne w miejscach, gdzie pracownicy są nadal dostępni. Oczywiście nie nastąpi to na skalę masową i nie szybko, bo obawa przed wzrostem kosztów spowodowanym wydłużeniem się odcinków transportu i czasem dostaw jest wciąż duża i uzasadniona, ale bez pewnych zmian w alokacji centrów dystrybucyjnych w pewnym momencie wszyscy odbijemy się mocno od ściany dostępności pracowników.