- O tym incydencie dowiedzieliśmy się od mieszkanki Świdnicy, która powiedziała, że kobiety podały się za pracownice ZUS, a jedna z nich twierdziła, że jest lekarzem i zbada seniorkę, żeby sprawdzić, czy należy jej się wyższa emerytura. Ponieważ prosiły o pokazanie dokumentów mamy bardzo poważne podstawy, aby przypuszczać, że kobiety te wyłudzają dane, które mogą wykorzystać działając na szkodę osób, które odwiedzają – mówi Iwona Kowalska-Matis , regionalny rzecznik prasowy ZUS na Dolnym Śląsku.
Zaniepokojona klientka poinformowała o zdarzeniu swój lokalny ZUS w Świdnicy oraz złożyła pisemne oświadczenie, w którym podkreśliła, że rzekoma lekarka zbadała jej kręgosłup doszukując się wyimaginowanych schorzeń, za które seniorka mogłaby dostać dodatkowe pieniądze z ZUS.
- To już kolejny pomysł oszustów na wyłudzenie danych, jednak nie zdarzyło nam się do tej pory żeby posuwali się do „badania" emerytów w ich domach – powiedziała rzeczniczka dolnośląskiego ZUS. – Przestrzegamy naszych klientów, często ludzi chorych i starszych przed przyjmowaniem w domu osób podających się za pracowników Zakładu. ZUS kontaktuje się ze swoimi klientami z reguły w formie pisemnej, za pośrednictwem poczty, lub telefonicznie - dodaje Iwona Kowalska-Matis.
Jak wyjaśnia, wizyta pracownika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w domu klienta jest możliwa tylko w ściśle określonych przypadkach: gdy pracownik ZUS przeprowadza kontrolę prawidłowości wykorzystania zwolnienia lekarskiego lub wtedy, gdy przychodzi na kontrolę płatnika składek, jeśli siedziba firmy jest w tym samym miejscu, co adres zamieszkania. Na kontrolę zwolnienia pracownik ZUS przychodzi bez uprzedzenia, ale inspektorzy kontrolujący firmę zawsze umawiają się na wizytę z jej właścicielem z odpowiednim wyprzedzeniem.
- Zatem jeśli nie jesteśmy na zwolnieniu lekarskim ani nie prowadzimy działalności gospodarczej, nie wpuszczajmy osoby podającej się za pracownika ZUS do domu - radzi Iwona Kowalska-Matis.