– Jako reżyser, jako obywatel Rosji mam do was serdeczną prośbę, Władimirze Władimirowiczu. Pora rozwiązać problem Olega Sencowa. Ukraiński reżyser, 20 lat łagrów, na północy w łagrze siedzi. Błagam was, rozwiążcie tę sprawę. Reżyser powinien walczyć ze mną na festiwalach filmowych, jeżeli ma inny punkt widzenia, ale nie siedzieć w naszym arktycznym więzieniu – zwrócił się do Putina znany rosyjski reżyser Aleksandr Sokurow podczas posiedzenia prezydenckiej Rady ds. Kultury i Sztuki.
– Nikt nie skazywał go za jego poglądy, za stanowisko, jakie zajął. Skazano go za zamiary popełnienia działań, które prawo zalicza faktycznie do działalności o charakterze terrorystycznym i które mogły za sobą pociągnąć bardzo poważne skutki dla naszych obywateli – odparł Putin.
Ale reżyser nie ustępował i trzykrotnie wchodził prezydentowi w słowo. Tłumaczył, że wymierzona Ukraińcowi kara jest niesprawiedliwa i że nikt od jego działalności nie ucierpiał. – Władimirze Władimirowiczu, po rosyjsku, po chrześcijańsku miłosierdzie jest wyższe od sprawiedliwości. Błagam was, proszę – nalegał Sokurow.
– Po rosyjsku i po chrześcijańsku nie możemy działać w tej sytuacji bez decyzji sądu – rzucił Putin.
Polemika trwała ponad cztery minuty, po czym na sali zapadła cisza. Niewielu Rosjan, nawet tych najbliżej stojących Kremla, odważyłoby się na takie dyskutowanie ze swoim prezydentem. I to jeszcze w sprawie człowieka, którego w Kijowie uważają za „więźnia Putina".