Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko przeprowadził w środę naradę z udziałem przewodniczących wyższej i niższej izb parlamentu, szefem prezydenckiej administracji oraz kierownictwem Rady Bezpieczeństwa. Tego samego dnia Łukaszenko ogłosił dymisję rządu Siarhieja Rumasa. Służba prasowa prezydenta podaje, że z powodu pandemii swoje stanowiska stracą nie wszyscy ministrowie. Łukaszenko zapowiedział, że pozostaną ci, którzy "dobrze pracowali".

Białoruski przywódca zapowiadał dymisję rządu już 25 marca. Mówił, że "ma to zwiększyć zaufanie wyborców". Zapowiadał też, że w najbliższym czasie mianuje pełniącego obowiązki premiera. - Jeżeli będzie dobrze pracował, po wyborach pozostanie na stanowisku - mówił. Nie sprecyzował jednak, kto ostatecznie stanie na czele rządu.

Siarhiej Rumas objął urząd w sierpniu 2018 roku. Jest znanym bankowcem, wcześniej stał na czele czołowych białoruskich banków - Biełagroprombanku oraz Banku Rozwoju Republiki Białoruś. Przed tym, jak został mianowany przez prezydenta na premiera, był członkiem zarządu Biełgazprombanku, białoruskiej filii rosyjskiego Gazprombanku. Co ciekawie, prezesem zarządu był wtedy Wiktor Babaryka, obecnie rywal Łukaszenki w tegorocznych wyborach prezydenckich (odbędą się 9 sierpnia). Interesujące jest również to, że miejsce Rumasa w Biełgazprombanku zajął były premier Białorusi Andrej Kabiakou, zdymisjonowany przez Łukaszenkę w 2018 roku.

Białoruski portal tut.by podaje, że w środę wieczorem służby wkroczyły do biura opozycyjnego blogera Siarheja Cichanouskiego w Homlu, rewizję przeprowadzono również w jego domu.

Przeczytaj także: Bloger obudził Białorusinów