Alternatywa dla Niemiec (AfD) chce zmienić Niemcy

Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) pragnie zmienić Niemcy według znanego wzoru z przeszłości.

Aktualizacja: 21.01.2017 20:20 Publikacja: 19.01.2017 19:25

Björn Höcke, szef AfD w Turyngii

Björn Höcke, szef AfD w Turyngii

Foto: Wikipedia

Björn Höcke, przewodniczący Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Turyngii, ujawnił właśnie to, o co od dawna podejrzewano jego ugrupowanie. A mianowicie, że jest czymś więcej niż partią skrajnej prawicy, która swój ogromny sukces zawdzięcza krytyce polityki imigracyjnej Angeli Merkel. Wygląda na to, że ma w swych szeregach prominentnych działaczy, którym nieobca jest ideologia z czasów III Rzeszy.

W taki sposób wiele niemieckich mediów oceniło treść niedawnego przemówienia w Dreźnie Björna Höckego. Występując w sali pełnej rozentuzjazmowanych członków młodzieżówki AfD zaprezentował poglądy, znane do tej pory jedynie z wystąpień środowisk neonazistowskich.

– Nasze społeczeństwo zostało sparaliżowane idiotyczną polityką historyczną. Niemcy czują się jak brutalnie pokonany naród – grzmiał Höcke, proponując całkowicie nową politykę historyczną. Jak miałaby wyglądać, niech świadczy kolejne zdanie jego przemówienia: „Jesteśmy jedynym narodem świata, który w samym sercu swojej stolicy wybudował pomnik hańby". Chodzi oczywiście o pomnik Pomordowanych Żydów Europy niedaleko Bramy Brandenburskiej. Taki kształt pamięci powinien więc odejść w przeszłość, a wzorem dla nowych pokoleń miałyby być całe zastępy cenionych na świecie niemieckich filozofów, odkrywców, wynalazców czy muzyków.

Nie pozostawił suchej nitki na przemówieniu prezydenta Richarda von Weizsäckera, który w rocznicę zakończenia wojny 8 maja 1985 roku uznał klęskę III Rzeszy za moment wyzwolenia niemieckiego narodu. – To przeciwko narodowi – ocenił Höcke. „Zdrajca" skandowała sala przez długi czas. – Chce się nas pozbawić korzeni – mówił dalej Höcke, przekonując, że czas najwyższy, aby krok po kroku rozpocząć „odzyskiwanie" Niemiec. Może tego dokonać jedynie AfD.

– To, co zaprezentował Höcke, jest zwykłym faszyzmem. W tym samym kierunku podąża cała AfD – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Wolfgang Wippermann, historyk. Jego zdaniem nie ma powodów zakładać, że polityk AfD gloryfikuje Hitlera, lecz bez wątpienia dąży do wymazania z kolektywnej pamięci Niemców niechlubnej przeszłości. Nie jest to pierwsza próba tego rodzaju, lecz po raz pierwszy jej autorem jest przedstawiciel partii, która już w wrześniu tego roku wejdzie do Bundestagu. AfD powstała zaledwie cztery lata temu i jej przedstawiciele zasiadają już w parlamentach 11 niemieckich landów. W skali kraju może liczyć na 12–15 proc. głosów, co oznaczałoby, że jest trzecią siłą polityczną w Niemczech.

– Radzę zapoznać się z przemówieniem Höckego wszystkim, którzy zastanawiają, czy oddać swój głos na AfD w mylnym przekonaniu, że jest to partia będąca krwią z krwi CDU i nie zgadza się jedynie z polityką imigracyjną rządu – ostrzega „Der Spiegel".

Niemieccy politycy kipią z oburzenia, porównując nierzadko język funkcjonariusza AfD do tego, którym posługiwała się NSDAP. Z krytyką Höckego wystąpiła także szefowa AfD Frauke Petry. – Albo będziemy realistami, albo utracimy polityczne znaczenie – powiedziała skrajnie prawicowemu tygodnikowi „Junge Freiheit". Zdając sobie sprawę z konsekwencji, sam Höcke grozi procesem tym, którzy publicznie błędnie interpretują jego słowa. – Mówiąc o hańbie, miałem na myśli hańbę, jaka jest udziałem Niemców za Holokaust – napisał na Facebooku.

Związki personalne polityków AfD z NPD, partią określaną często w niemieckich mediach mianem neonazistowskiej, są znane od dawna. Alternatywa unika jednak afiszowania się takim sojusznikiem. Jednak w dniu, w którym Höcke przemawiał w Dreźnie, Federalny Trybunał Konstytucyjny oddalił wniosek o delegalizację NPD, uznając, że tracące gwałtowne na znaczeniu ugrupowanie nie stanowi zagrożenia dla porządku konstytucyjnego RFN. To zapewne ośmieliło Höckego do wygłoszenia szowinistycznej tyrady.

Krótko przedtem była szefowa Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach ogłosiła, że występuje z CDU, gdyż nie zgadza się z polityką imigracyjną Merkel. Rekomenduje w związku z tym AfD. Ona także nawoływała w przeszłości do rewizji niemieckiej historii.

Björn Höcke, przewodniczący Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Turyngii, ujawnił właśnie to, o co od dawna podejrzewano jego ugrupowanie. A mianowicie, że jest czymś więcej niż partią skrajnej prawicy, która swój ogromny sukces zawdzięcza krytyce polityki imigracyjnej Angeli Merkel. Wygląda na to, że ma w swych szeregach prominentnych działaczy, którym nieobca jest ideologia z czasów III Rzeszy.

W taki sposób wiele niemieckich mediów oceniło treść niedawnego przemówienia w Dreźnie Björna Höckego. Występując w sali pełnej rozentuzjazmowanych członków młodzieżówki AfD zaprezentował poglądy, znane do tej pory jedynie z wystąpień środowisk neonazistowskich.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"