Poseł Unii Europejskich Demokratów w rozmowie z Onetem mówił między innymi o tym, jak dowiedział się o katastrofie smoleńskiej. - To był jeden z najważniejszych dni w moim życiu, który na mnie wpłynął - powiedział Michał Kamiński. - Wiedząc, że wakacje będę miał zawalone robotą, pojechałem na urlop zaraz po świętach. Wróciłem z żoną z zakupów, miałem wysłać projekt spotu Lecha Kaczyńskiego do Adama Bielana, który pełnił rolę "dyscyplinującą" mnie. To był spot, który był przygotowany na całą sekwencję zdarzeń. Był centrowy i pojednawczy. Miał zasypywać podziały - kontynuował. - Scenariusz miałem wysłać i zobaczyłem na telefonie żony podświetloną wiadomość z treścią: "mam nadzieję, że Miśka tam nie było". Wtedy jeszcze nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero w jednej z kolejnych wiadomości była informacja od asystenta, że prezydent zginął - zaznaczył. - Ona (katastrofa) mnie zmieniła. Duża część mojej ewolucji to poczucie winy za wojnę polsko-polską. Winni są wszyscy jej uczestnicy, w tym ja - przyznał Kamiński i podkreślił, że dla niego „10 kwietnia to moment, w którym stracił wielu przyjaciół”.
Czytaj także: Michał Kamiński: PiS nie jest małym wróbelkiem
Michał Kamiński powiedział również, że osobą, „która wiele zrobiła, by unurzać pamięć ofiar w brudnej politycznej grze i nie wykorzystać szansy na głęboką refleksję wszystkich stron jest Antoni Macierewicz”. - Znam wielu liderów PO, którzy osobiście przyjęli katastrofę smoleńską, a które były celem niesprawiedliwych ataków - zaznaczył Kamiński. - Winę ponoszą wszyscy nie za samą katastrofę, a za atmosferę wokół niej. (...) Jesteśmy w stanie zimnej wojny domowej. Tak opisałbym stan polskiego społeczeństwa, emocji, a nie tylko klasy politycznej. Podział przebiega przez rodziny - dodał.