Poseł Unii Europejskich Demokratów w rozmowie z Onetem mówił między innymi o tym, jak dowiedział się o katastrofie smoleńskiej. - To był jeden z najważniejszych dni w moim życiu, który na mnie wpłynął - powiedział Michał Kamiński. - Wiedząc, że wakacje będę miał zawalone robotą, pojechałem na urlop zaraz po świętach. Wróciłem z żoną z zakupów, miałem wysłać projekt spotu Lecha Kaczyńskiego do Adama Bielana, który pełnił rolę "dyscyplinującą" mnie. To był spot, który był przygotowany na całą sekwencję zdarzeń. Był centrowy i pojednawczy. Miał zasypywać podziały - kontynuował. - Scenariusz miałem wysłać i zobaczyłem na telefonie żony podświetloną wiadomość z treścią: "mam nadzieję, że Miśka tam nie było". Wtedy jeszcze nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero w jednej z kolejnych wiadomości była informacja od asystenta, że prezydent zginął - zaznaczył. - Ona (katastrofa) mnie zmieniła. Duża część mojej ewolucji to poczucie winy za wojnę polsko-polską. Winni są wszyscy jej uczestnicy, w tym ja - przyznał Kamiński i podkreślił, że dla niego „10 kwietnia to moment, w którym stracił wielu przyjaciół”.